czytelnia.mobiMobilna e‑czytelnia „e media”

Literatura zawsze pod ręką

Krzysztof Pallarz: „Jak po prostu przeżeglowałem Atlantyk” — odcinek 15.


15 kwietnia, piątek, jedenasty dzień na oceanie

Na mojej nocnej wachcie, która stała się już poranną wachtą, witamy uroczo wschodzące słońce. Namiętnie fotografuję poszczególne fazy wschodzącego słońca. Urządzam sobie z Yorkiem seans zdjęciowy, w którym głównymi „modelami” jesteśmy my, wilki morskie. Kiedy York został przeze mnie kompletnie obfotografowany, zmieniamy się przy sterze. Teraz ja jestem „gwiazdorem oceanu” w obiektywie aparatu fotograficznego Yorka. Pełny próżności i nonszalancji gwiazdorskiej popełniam kardynalny błąd sternika — łajba wykonuje samowolnie zwrot przez rufę! Na moje szczęście, wiatr wiał z umiarkowaną siłą i obyło się bez szkód i sensacji.

W ciągu całego dnia spotykamy aż trzy statki, tłok jak na Marszałkowskiej. W ciągu około 2400-kilometrowej żeglugi, jaką do tej pory wykonaliśmy, spotkaliśmy jedynie sześć pojazdów wodnych. Pojawia się natychmiast pytanie — ile pojazdów, przy tym dystansie, spotkalibyśmy na europejskich, lądowych drogach? Tak więc mamy jeszcze trochę wolnego miejsca na wodnym padole ziemskim. Jak długo?

Pora obiadowa. Mistrz kucharski, York, podaje zupę jarzynową z wkładką z kiełbasy. Zupa zawiera wszystkie możliwe ziemskie jarzyny i smakuje wybornie. Na moje szczęście mam świadomość, że obżarstwo jest jednym z głównych grzechów rodzaju ludzkiego, dlatego posiliłem się tylko jedną dużą miską zupy.

Skipper rozmawia telefonicznie z właścicielem „Salt Whistle”, relacjonuje stan techniczny jachtu, nadmienia o wielu nieszczelnościach w pokładzie, wspomina też o braku wiatromierza. Właściciel-armator obiecuje, że jacht będzie slipowany i wszystkie niedomagania zostaną usunięte.

Tymczasem płyniemy w dużym przechyle z kiwaniem wzdłużnym, pisanie w tych warunkach jest bardzo uciążliwe, pismo wychodzi bardzo koślawo. Ale ja pozostaję konsekwentny i staram się w każdym dniu, na paru stronach, zrelacjonować życie jachtowe, jego blaski i cienie. W moich stanach zamyślenia najrzadziej przebywam w pracy. Zostało przeze mnie już wielokrotnie  sprawdzone, że najlepszą terapią na odreagowanie stresów z nią związanych, jest w moim przypadku, żeglowanie. Często natomiast bywam w myślach w domu z żonką, z  moimi chłopakami, Radkiem i Marcinem. Wracam też często do moich żeglarskich początków.

 

Jest godz. 20:00, wiatr tężeje, płyniemy w jeszcze większym przechyle. Na maszcie pełne ożaglowanie. Zapowiada się interesująca noc. Za godzinę rozpoczyna się moja wachta.

Skipper przeprowadził analizę przepłyniętej trasy i porównał ją z trasą rejsu z poprzedniego roku. Dzięki korzystniejszym wiatrom, nasza trasa wydaje się krótsza o około 290 Mm. Przy dotychczasowych dobowych przebiegach jest szansa skrócenia przeprawy przez Atlantyk o około 2,5 dnia, czyli powinniśmy zawitać na Azorach pod koniec przyszłego tygodnia.

Według dzisiejszej prognozy z Niemiec, obecne warunki pogodowe powinny się utrzymywać do wtorku, z wiatrem z kierunku SE, o prędkości 20 węzłów (5°B). Od wtorku znajdziemy się pod wpływem niżu, wiatr będzie wiał z zachodu, z prędkością do 30 węzłów (7°B). Poczekamy, zobaczymy!

W uzupełnieniu muszę dodać, że  skrócenie czasu przebiegu, to nie tylko zasługa Neptuna. To również w dużej części zasługa sterników, którzy na wszystkich wachtach starali się optymalnie sterować w stosunku do wiatru i wytyczonego kursu. Jakość sterowania była bieżąco kontrolowana i oceniana na podstawie przebiegu linii kursowej, rejestrowanej przez GPS na ploterze.

 

Awarii urządzeń ciąg dalszy. Następnym urządzeniem, które przestało funkcjonować, to membranowa pompa brudnej wody w rufowej toalecie. Jako że, mam zawodowo wiele do czynienia z różnymi instalacjami, podjąłem się naprawy. Membranowa pompa to jest bardzo proste, a przez to genialne, urządzenie z ręcznym napędem i służace, w tym przypadku do wypompowania wody z zęzy toalety (np. wody po prysznicowaniu, reszty wody po czyszczeniu). Ze względu na konieczność ograniczenia zużycia prądu, pompa ta została zamontowana w miejsce powszechnie stosowanej pompy z napędem elektrycznym. Naprawa polegała na kompletnym rozebraniu na części składowe, wyczyszczeniu oraz odpowiednim złożeniu. Wszystko, na szczęście dla mojej reputacji, się udało. Tak więc urosłem do rangi jachtowego hydraulika.

 

Etmal: 143 Mm, pozycja: 31°39' N, 044°39' W.

Na tym kończymy publikację fragmentów w e-czytelni. Dalsze przygody w książce, która ukaże się drukiem w I kwartale 2012 roku.