czytelnia.mobiMobilna e‑czytelnia „e media”

Literatura zawsze pod ręką

Andrzej Sielski: z cyklu „Szwecja — fakty i mity” — Instytu Karoliński cd.


Karoliński Instytut c.d.

W tym samym mniej więcej czasie, na przełomie lat 20. i 30. obok partii braci Furugård, zarówno po stronie prawicy jak i centrolewicy, powstawały inne partie i organizacje wyraźnie skłaniające się w kierunku narodowego socjalizmu. Początkowo wszelkie próby zjednoczenia nie dawaly rezultatu. Chodziło przede wszystkim o władzę i nie brakowało chętnych do pełnienia roli „wodza”. Wygrali ci najwięksi. W 1930 roku doszło do fuzji partii braci Furugård ze Szwedzką Nacjonalistyczną Partią Ludową na czele której stał Sven Olof Lindholm, a następnie do tej dwójki dołączył Szwedzki Związek Ludowy pod przewodnictwem Stiga Bille. W ten sposób powstał Nowy Szwedzki Nacjonalistyczny Zwiazek (NNF), który rok pózniej zmienił nazwę na Szwedzką Nacjonalistyczną Partię (NSNP). Szwedzkim „fuhrerem” wybrany został Birger Furugård natomiast sekretarzem partii i naczelnym redaktorem partyjnej gazety Nasza Walka (Vår Kamp) — Sven Olof Lindholm.

Nie na długo jednak.

W 1933 roku 30-letni Lindholm wyprowadził z partii młodszą generację tworząc Nacjonalistyczną Partię Pracy (NSAP). Równolegle powstała partia dla młodzieży Nordycka Mlodzież (NU). Miała być hodowlą nazistowskiego narybku dla NSAP.

Jednak Furugård nie dawał za wygraną. Po odejściu Linholma Furugård rozwija sieć SNSP na cały kraj. W całej Szwecji powstaje 132 lokalnych organizacji tej partii, a odpowiednikiem i zarazem konkurentem Nordyckiej Młodzieży zostaje nazistowska młodzieżowa oraganizacja Viking. Furugård powoli upadabnia się do Adolfa Hitlera. Nosi mundur ze swastyką, organizuje spotkania, prowadzi agitację i to nie tylko wsród młodzieży. Powoli tworzy nową ideologię.

Podobnie jak w Trzeciej Rzeszy, szwedzcy naziści wskazują i podkreślają wielką rolę rodziny i kobiet. Tym to sposobem znalazł Furugård zajęcie dla pań. Przy partii powstawały organizacje kobiece pod wspólnym hasłem „Kristina Gyllenstierna” I tak bohaterska dziewczyna, obrończyni Sztokholmu przed oblegającymi Duńczykami, szwedzka Joanna d’Arc — 400 lat później stała się symbolem nazi-Szwedek noszących swastykę na rękawie.

Według ówczesnej ideologicznej myśli — podstawą szwedzkiej rodziny to aryjski małżonek, aryjska żona i aryjskie dzieci, no i naturalnie zdrowy seks. Według aryjskiej ideologii małżeństwo powinno „uzupelniać się wzajemnie”, a nie „zastępować wzajemnie”, innymi słowy funkcje małżonków w rodzinie powinny być wyraźnie określone. Zadaniem aryjskiej rodziny to uczyć dzieci jak mają funkcjonować w społeczeństwie. Synowie, przyszli mężczyźni, to twardzi, bezlitośni żolnierze. Szwedzkie córy to domowi żołnierze wspomagający swoich mężczyzn walczących na froncie no i przede wszystkim gwarantujący „zapewnienie czystości rasowej”.

W szerzeniu takich teorii o roli Szwedek w szwedzkich rodzinach niemałą rolę odegrała Hilma Hansegård kandydatka do Rikstagu w 1936 roku, z wyksztalcenia prawnik i autorka wielu artykułów o „prawdziwej szwedzkiej rodzinie”. Inna Szwedka hrabina Lili Hamilton to nazistka z wyższych sfer. W sytuacji kiedy III Rzesza chyliła się ku upadkowi w 1944 roku założyła Komitet Pomocy Niemieckim Dzieciom (Hjälpkommitten för Tysklands Barn). Członkowie Komitetu to przede wszystkim przedstawiciele kultury, nauki, przedstawiciele kościola protestanckiego i wyżsi wojskowi nierzadko generałowie szwedzkiej armii. To ich profesorskie czy generalskie szlify miały przyciągać sponsorów do finansowania pomocy dzieciom. Rzeczywistość byla zupełnie inna. Ich zadaniem była zbiórka pieniędzy wyłącznie na finansowanie partii nazistowskich w Szwecji i w powojennych Niemczech. Naturalnie pomoc niemieckim dzieciom, w nazwie Komitetu, była sprytnym wymysłem na użytek naiwnych. Podobno Komitet działał jeszcze w Szwecji wiele lat po zakończeniu wojny.

Nie sposób nie wspomnieć o Annie Åkierhielm. Szwedzka pisarka, autorka wielu powieści i nowel była wielokrotnie nagradzana. Jej twórczość, a nade wszystko poglądy i ideały w połowie lat 30-tych powoli skłanialy się w kierunku radykalnego nacjonalizmu. W końcu popularna pisarka i dziennikarka stała się obrończynią Trzeciej Rzeszy i samego Adolfa Hitlera.

Po upadku Rzeszy i śmierci „wodza” napisała m. in. w jednej z publikacji w nazistowskim czasopiśmie wydawanym w Geteborgu Sverige Fritt (tłum. aut.):[1]

„Jeden z największych wśród społeczeństw odszedł. Może był drugim, co do wielkości po Jezusie Chrystusie (...). Najbardziej w świecie kochany i czczony, najbardziej znienawidzony, znieważany i oszukany czlowiek — odszedł do wielkiego królestwa ciszy. A oto ci wszyscy, którzy pragnęli i oczekiwali Jego upadku i co z radością wiwatują — to rekiny finansjery, Żydzi, demokraci i brytyjscy imperialiści. Podobnie czynili ci ‘dumni z Sanhedrinu’, kiedy pewnego wieczora, 2 tysiace lat temu, zdążali do domu, po ukrzyżowaniu Nazareńczyka. Zobaczcie — mówili, już nikt nigdy o nim nie usłyszy. Lecz tak się nie stało. Podobnie będzie z Adolfem Hitlerem. On nie żyje, lecz pozostawił po sobie nadal żyjącą spuściznę. Można oczywiście wszystko ocenzurować, zabronić nam spotykania się czy pozbawić nas swobody — aby w końcu uniemozliwić wyniesieniu prawdy na światło dzienne. Lecz nawet chrześcijaństwo przetrwało w katakumbach. Stąd naszym celem jest utrzymanie dziedzictwa narodowego socjalizmu poprzez głoszenie prawdy o Adolfie Hitlerze.”

Nadszedł rok 1936 i partie narodowo-socjalistyczne wystawiły własnych kandydatów do wyborów parlamentarnych. Niestety, blok nacjonalistyczny poniósł porażkę osiągając 0,1% głosów. Nikt nie wszedł do Parlamentu i Furugård nie mając wyjścia rozwiązał swoją NSNP, natomiast Linholm trochę przebarwił partię z koloru brunatnego na bardziej czerwony i swoje NSAP zamienił na Szwedzkie Socjalistyczne Zgromadzenie (SSS), które przetrwało do lat 50-tych.

Partia Furugårda była partią wywodzącą się z prostego ludu. Można by mówić o ówczesnym sojuszu robotniczo-chlopskim, do którego dokooptowało nieco inteligencji. Nie pomogły wiece, mundury, noszenie swastyk czy nawet znajomość z samym Adolfem Hitlerem. W partii brakowało członków wywodzących się ze szwedzkich elit.

Czy oznaczałoby to, że wśród tak zwanych „wyższych sfer” brakowało zwolenników nazizmu?.

Wręcz odwrotnie.

Polityka Trzeciej Rzeszy cieszyła się poparciem szwedzkiego Króla Gustafa V, a więc i całego Dworu, a większość ówczesnej szwedzkiej kadry oficerskiej w Królewskich Siłach Zbrojnych to sympatycy Hitlera i specjalnie się z tym nie kryjąc z zazdrością obserwowali dozbrajanie Wermachtu w osiągnięcia ówczesnej najnowszej techniki. Zwolenników narodowego socjalizmu nie brakowało również w żadnej z tych partii, których przedstawiciele wchodzili wówczas w skład szwedzkiego rządu.

O co więc chodzilo?

Chodziło głównie o zachowanie na zewnątrz tak zwanej „szwedzkiej neutralnoci”. A więc poparcie dla Trzeciej Rzeszy — tak, ale w rządzie czy parlamencie nazistom oficjalne — nie. Ale tylko oficjalne. Bo rzeczywistść byla zupełnie inna. Jakim państwem stawała się w Szwecja miało się okazać już w nie za długim czasie.

W połowie lat 30-tych istnialy już w Szwecji inne organizacje, które stanowiły pozapartyjne zaplecza dla nacjonalistów. Jedna z nich to Związek Szwedzko-Niemiecki (Svensk-Tyska Föreningen), druga to organizacja dla elit nosząca tajemniczą nazwę Samfundet Manhem (Stowarzyszenie Manhem), nawiązujące do starogermańskich i nordyckich tradycji i legend. Członkami Stowarzyszenia Manhem byli sympatycy nazizmu i samego Hitlera — wielu wyższych oficerów armii szwedzkiej i policji, naukowców, inzynierów, lekarzy i wielu innych z tych mniej lub bardziej utytułowanych sfer. Inną organizacją zrzeszającą nazistów i również mającą wpływ na politykę rządu był Narodowy Związek Szwedzki (Sveriges Nationela Förbund) powstały na bazie starej organizacji młodzieżowej Narodowego Związku Młodzieży (UN).

Przyłączenie Austrii i połowy Czechosłowacji do Trzeciej Rzeszy odnotowano w Szwecji jako sukces. No bo przecież Kanclerz Hitler ratował pokój i to nie tylko w Europie. Jednak przy tej okazji zaraz na początku 1939 roku wyłonily się dwa problemy. Pierwszy problem powstał kiedy to jeden z socjaldemokratów wysłał wniosek do komisji noblowskiej w Oslo o nominowanie Adolfa Hitlera do Pokojowej Nagrody Nobla. Drugi problem to zbliżające się 50. urodziny Wodza Trzeciej Rzeszy, bo przecież do 20 kwietnia 1939, pozostalo niecałe trzy miesiące i jubileusz wielkiego miłośnika pokoju należało przecież w jakiś sposób uczcić przy czym jednocześnie udobruchać Kanclerza Rzeszy po niesmaku jaki z pewnością powstał po niefortunnej noblowskiej nominacji.

A wszystko zaczęło się tak naprawdę od Układu Monachijskiego zawartego 3 miesiące wcześniej — 29 wrzesnia 1938 roku. Powszechnie mówiono, że uratowano pokój i że głównym reżyserem Układu był brytyjski premier Chamberlain. Pisano o tym nie tylko w Szwecji — jak wszędzie — ze szczególnym omijaniem prawdy, że przy okazji dokonano rozbioru Czechosłowacji.

W konsekwencji 12 oszołomionych pokojem szwedzkich parlamentarzystów postanowiło wysłać do Oslo nominację do Pokojowej Nagrody Nobla — dla Chamberlaina.

Jednak innego zdania był poseł Erik Brandt, który sporządził własny odrębny wniosek do Oslo — wniosek o nomicję do Pokojowej Nagrody Nobla Adolfa Hitlera.

W szwedzkim Rikstagu i w mediach zawrzało. Mówiono o braku konsekwencji lub dyscypliny parlamentarnej lecz nikt nie miał zastrzezeń co do nominowanych kandydatów. A stało się tak tylko dlatego, że sprawa wywołała reakcję — na samym jej początku — u tych mniej rozgarniętych, innymi słowy zgrzybiałych i zasiedziałych tępoli, których i w tamtych trudnych czasach nie brakowało w szwedzkim parlamencie. Bo nikt nie przeczytał wniosku i nie pomyślał — kto był jego sprawcą.

Erik Brandt był jedną z niewielu pozytywnych w szwedzkim parlamencie postaci. Z wykształcenia był nauczycielem. Był socjaldemokratą i jednocześnie zagorzałym antynazistą z czym się nigdy nie krył.[2] W liście do komitetu noblowskiego napisal m.in.

„.. żarliwie kochający pokój, co wcześniej udokumentował w sławnej książce „Mein Kampf” niemal Biblii, która stała się największym osiągnięciem światowej literatury ...”

W dalszej części podkreślał, że podpis Chamberlaina na dokumencie Układu dopomógł w utrzymaniu pokoju lecz ostateczną decyzję podjął wielki miłośnik pokoju Adolf Hitler.[3]

Na tym, że list Brandta jest jednym wielkim szyderstwem nie tylko z Kanclerza Rzeszy, ale przede wszystkim ośmiesza komitet noblowski w Oslo jak i szwedzki Riksdag poznano się nieco później. Postanowiono usunąć Brandta z Parlamentu, co jednak okazało się nie do wykonania. Brandt przetrwał do końca kadencji wielokrotnie publicznie potępiając zarówno szwedzki rząd jak i parlament m.in. za odmowę przyznania w sierpniu 1939 roku wiz tranzytowych Żydom niemieckim i polskim, którzy otrzymali wcześniej wizy pobytowe w Wielkiej Brytani. Niestety tylko przejazd przez Szwecję gwarantował wtedy dotarcie do wysp.

Tymczasem Szwedzki rząd stanął przed wspomnianym drugim dylematem — jak ułagodzić Hitlera po niefortunnej noblowskiej nominacji i w jaki sposób uczcić jubileusz 50-lecia urodzin Wielkiego Wodza.

Niespodziewanie w sukurs przyszli przedstawiciele szwedzkiej armii.

Na czele delegacji udającej się do Berlina stanął szef sztabu i zarazem naczelny dowódca szwedzkiej armii generał porucznik Olof Thörnell. W skład delegacji wchodzili także: dowódca marynarki szwedzkiej wiceadmirał Fabian Tamm, szef sztabu armii generał major Helge Jung, kapitan Gösta Stedink, przewodniczący szwedzkich moderatów Gösta Bagge oraz inni członkowie wspomnianych wcześniej organizacji — Samfundet Manhem i Związku Szwedzko-Niemieckiego.

20 kwietnia 1939 roku w Kancelarii Rzeszy odbyła się wielka uroczystość w trakcie której Adolf Hitler osobiście przyjął szwedzką delegację. Generał Olof Thörnell złożył Hitlerowi gratulacje w imieniu nie tylko członków delegacji ale w imieniu całego szwedzkiego narodu. Całe wydarzenie przypominało złożenie hołdu. Hitlerowi wręczono statuetkę króla szwedzkiego Karola XII (tego samego, który na początku XVIII wieku po raz drugi splądrował Polskę) wraz z listem, który zawierał m.in. następujące sformułowania[4] cyt: (tłum. aut.)

„Mężczyźni i kobiety w Szwecji, w niemieckim przywódcy i ludowym kanclerzu Adolfie Hitlerze widzą ratunek dla Europy, za co wyrażają głęboki szacunek i wdzięczność. Łączymy te pozdrowienia z pamięcią o naszym wielkim królu Karolu XII, którego historia twardych wojen świadczy, że był natchniony tym samym duchem, który dostrzegamy u Pana w Jego historycznym wkładzie w dzieło budowy Wielkich Niemiec i Europy (...)”

cdn.


[1] Åkierhielm Annie „Adolf Hitler och hans verk” Sverige Fritt nr 5, 1945 s. 13-14

[2] Socjaldemokracja szwedzka miala wiele frakcji. W latach 30-tych wśród socjaldemokratów było wielu zwolenników Hitlera i również wielu nie odróżniało socjaldemokracji od np.narodowego socjalizmu.(przyp. aut.)