czytelnia.mobiMobilna e‑czytelnia „e media”

Literatura zawsze pod ręką

Iyke NNAKA: „Black Factor” — odcinek 4.


Ciąg dalszy Rozdziału II

Następnego poranka stary dyplomata miał wolne, postanowił więc spędzić cały dzień z młodym przybyszem. Poza tym miło było siedzieć w ciepłym, przytulnym apartamencie, gdy za oknem grudniowy mroźny dzień (temperatura spadła poniżej siedmiu stopni Celsjusza). Gospodarz poprosił o dwie filiżanki czarnej, nigeryjskiej kawy i poprosił księcia, aby ten dotrzymał mu towarzystwa. Przyglądał się uważnie Alozie, który powoli sączył gorącą kawę, niecierpliwie oczekując odpowiedzi na swoje pytania. Uzo zwlekał jeszcze przez chwilę, po czym otarł twarz ręką, jakby odganiał złe myśli i zaczął:

— Przybyłeś do kraju, w którym roi się od rasistów. Mnóstwo ludzi jest przeciwko czarnym, przeciwko obcokrajowcom, a dyskryminacja jest tu obecna na każdym kroku, wśród każdej grupy społecznej.

Książę, niestety, słyszał już wcześniej podobne sądy, ale nigdy nie dawał im wiary, dlatego w osłupieniu słuchał dalszej części opowieści.

— Afrykańczyk, który mieszka w kraju zdominowanym przez białych, jest celem przemocy psychologicznej, a nierzadko również fizycznej!

Alozie pokiwał głową ze zrozumieniem, a Uzo kontynuował w ojcowskim tonie. Opowiedział księciu o grupie delegatów z Afryki, którym odmówiono prawa wstępu do kawiarenki w kuluarach parlamentu i nie obsłużono ich również w innych miejscach. Ambasador dodał jednak po chwili, że rasizm na wysokich szczeblach społecznych zdaje się być obecnie niesłychanie rzadki, ale w przeszłości był dość powszechny.

— Istnienie i kultywowanie tak prymitywnej formy dyskryminacji w wysoko rozwiniętym społeczeństwie musi mieć źródła nie tylko w odmiennym kolorze skóry — podkreślił Uzo i jeszcze dobitniej dodał, mocno przejęty: — Nasycone porażającym negatywizmem konotacje słowa „czarny wydają się żałosne, gdy próbujemy dotrzeć do ich źródeł.

Wziął kolejny łyk kawy i prawił dalej:

— Ludzie biali patrzą z góry na Afrykańczyków, naśmiewają się z nas, uważając, że nie dorównujemy im pod względem intelektualnym.

Oszołomiony młodzieniec przerwał swemu doradcy pytaniem:

— Doprawdy? Na jakiej podstawie tak twierdzą?

— Ponieważ takie przekonania wpisane są w ich język i tradycję — tłumaczył cierpliwie Uzo, dodając, że umysł rasisty nie jest wyzwolony ze starodawnego szablonu; jest jak odlew z metalu, z niemożliwymi do zatarcia inskrypcjami błędnych przekonań i skłonności.

Tematy poruszane przez Nigeryjczyków były tak trudne i kontrowersyjne, że mimo wczesnej pory dnia, gospodarz był wyraźnie zmęczony. Ponieważ zaniósł się kaszlem, postanowił na jakiś czas oddalić się do swojego pokoju, by wypocząć. Książę, który teraz pozostał sam, nie wiedział, czy tę rozmowę należy uznać za zakończoną, czy jeszcze nie. W jego umyśle pulsowały natrętne obawy. Podparł skołowaną głowę na łokciach i pogrążył się w myślach, tracąc zupełnie kontakt z rzeczywistością. Jak będzie mu się mieszkało w kraju, który w tak szokujący sposób został opisany przez jego nauczyciela? Alozie był jednak człowiekiem wielkiej wiary. Wiedział, że w Polsce studiuje wielu Afrykańczyków… i jakoś sobie radzą! Kiedy zdał sobie z tego sprawę, w jego sercu na nowo zagościł spokój i nadzieja, że wszystko ułoży się dobrze.

Uzo wrócił po chwili. Odświeżony, gotowy ponownie podjąć drażliwy temat. Aromat kawy wciąż unosił się w powietrzu. Alozie zdał sobie sprawę z tego, że istnieje wiele pytań, które wciąż cisną mu się na usta.

— Wszyscy tutaj są rasistami? — zapytał z niedowierzaniem.

Stary Nigeryjczyk przytaknął niechętnie, tłumacząc, że taka sytuacja jest typowa dla większości krajów europejskich, w których społeczeństwo żyje w obrębie jednej kultury, języka i tradycji. Rasizm staje się tu niejako naturalną konsekwencją niewypełnionej pustki i nikt nie może się przed nim obronić. Gospodarz dodał, że Polska jest właśnie jednym z takich krajów. Alozie był wyraźnie oszołomiony. Starszy mężczyzna wyjaśnił młodzieńcowi, że słowo „Afryka” pochodzi od dawno zapomnianych, koszmarnych wyobrażeń, które od lat nie funkcjonują już w świadomości przeciętnego Europejczyka, ale które były mocno zakorzenione w epoce kamienia. Sam przypomniał sobie teraz liczne programy telewizyjne, na które jego jedyną reakcją było ogromne oburzenie. Przez moment zastanawiał się, czy powinien kontynuować swój wywód, ponieważ nie chciał zasiać zwątpienia i zniechęcenia w sercu młodego przybysza. To z jednej strony. Ale z drugiej, zdawał sobie sprawę z faktu, że jednak ta okrutna wiedza powinna być bardzo ważną częścią edukacji chłopaka.

— Programy telewizyjne są narzędziem manipulacji ludzkiego umysłu w imię szeroko rozumianej tradycji. Jest to działanie nastawione na konkretny efekt.

Alozie nie rozumiał, do czego zmierza gospodarz, a on wyjaśniał dalej, że oglądał wiele programów, które w podtekście okazywały lekceważenie Afrykańczykom. Komicy i gwiazdy telewizyjne używały w nich języka nasyconego rasizmem. Przytoczył przykład grupy aktorów komediowych, którzy swoją popularność zdobyli, parodiując i poniekąd „odczłowieczając” wizerunek czarnego człowieka. Nauczyciel nie ukrywał swojego wzburzenia, opisując jeden z takich przypadków:

— Wyobraź sobie taką rzecz: dwóch mężczyzn pojawia się na scenie. Jeden z nich ma ciało pomalowane na czarno, źle dopasowaną kurtkę i wygląda na wygłodzonego. Zaciska w dłoni nadgryzionego banana. Napawająca obrzydzeniem i zataczająca się postać ma reprezentować typowego Afrykańczyka! Co dzieje się dalej? W kilka chwil później na scenę dumnie wkracza „typowy Polak”, przyzwoicie odziany, z przerośniętym wąsem. Spogląda na „czarnego brata” z pogardą i uśmiecha się szyderczo. Dumny Polak ignoruje współtowarzysza, umiejętnie unikając jego wzroku, co powoduje salwy śmiechu i burzę oklasków! — w trosce o dobro moralne Uzo oszczędził młodemu człowiekowi wysłuchania wyrazów, jakich użyto podczas skeczu, ale opisał scenę, wyraźnie akcentując występujące w nim przejawy dyskryminacji i rasizmu.

Gospodarz dodał jeszcze, że w wielu innych krajach podobne programy tak mocno nacechowane uprzedzeniami rasowymi potępiono by, uznano je wręcz za uwłaczające ludzkiej godności, ale w Polsce pojawiają się one jednak nadal i uchodzą za niezwykle zabawne. Uzo podsumował:

— Często tutejsze talk-show wzbudzają zainteresowanie wtedy, gdy ich integralną częścią jest ukazanie Afrykańczyka w negatywnym świetle — na wspomnienie pewnego programu Uzo aż zagotował się w środku. — Dam ci przykład. Prowadząca program zadała zgromadzonym w studio konkretne pytanie: „Co byś zrobił, gdyby twoja córka obwieściła rodzinie, że pragnie poślubić czarnoskórego?” Chyba nie muszę ci wyjaśniać, że tak sformułowane pytanie miało wyraźnie na celu sprowokować głęboko zakorzeniony negatywizm wobec wszystkiego, co Afryka reprezentuje. Elokwentna pani redaktor otrzymała odpowiedź taką, jakiej się spodziewała. Złowrogi, jednomyślny pomruk publiczności zgromadzonej w studio: „Nie, nie, nie, nigdy!!!”

Alozie zaczynał rozumieć, co miał na myśli Uzo mówiąc, że media manipulują świadomością ludzi. Język użyty w programach opisanych przez Uzo z całą pewnością nie grzeszył nadmiarem poszanowania dla ludzkiej godności i stary dyplomata musiał czasami skorzystać z pomocy znawców języka, aby zrozumieć szydercze frazy.

cdn.