niedziela, 22.12.2024
sprawdź, czyje dziś imieniny
Siedziałam na zielonym krześle w Ogrodach Luksemburskich bezmyślnie
obserwując,
jak płynie czas,
jak obok toczy się życie.
Doświadczyłam,
jak bez najmniejszego zakłócenia otaczającej mnie zwyczajności,
bez jej najdrobniejszego drgnięcia,
w mgnieniu oka moje istnienie wypełniło się po brzegi nicością lub czymś ulotnym.
Jednocześnie byłam tego świadkiem.
Nie oczekiwałam wtedy, ani nie pragnęłam, żadnej zmiany.
Nic też nie stało się szczególnego.
Lecz od tej pory już zawsze wszystko było inne.
Cokolwiek działo się później,
było mi skądś znane, nie miało smaku, nie wlokło za sobą cienia tajemnicy,
choć wiedzy nie miałam o tym, co za chwilę miało się wydarzyć.
Doprawdy, miejsce tamto wybrałam spośród wielu, do których nigdy już nie spodziewałam się wrócić. Wybrałam je tylko po to, by moment ów zapisać słowami ze stosownym dystansem do rzeczywistości. Tak mi się wtedy wydawało, że raz tylko jeden może się dokonać tak dziwna przemiana.
Nie przyszło mi do głowy,
że nic nie jest po raz ostatni, choć nic nie trwa bez końca.
Nie przyszło mi do głowy,
że wszystko może stać się za chwilę, jakim go jeszcze nie znałam.
Raz jeszcze sięgam po pustą teczkę i wyruszam w drogę,
gdziekolwiek się zatrzymam,
cokolwiek tam zastanę.
Nie przyszło mi wcześniej do głowy, żeby po prostu to zrobić.