niedziela, 22.12.2024
sprawdź, czyje dziś imieniny
Ta opowieść będzie do bólu banalna, więc będzie też do bólu krótka.
Piotr Maria Kędzierzyna herbu Obuch kupił sobie najnowszy model komórki 25. generacji, marki Siemens-BenQ-Nokia-LG ABC123, mieszczącej wszystkie osiągnięcia cywilizacji ludzkiej do czasu objęcia przez Billa Gatesa funkcji honorowego prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Herbu Obuch, szef ważnego działu ważnej firmy informatycznej spędził całe dwa tygodnie na wprowadzaniu wszystkich danych, jakie były przydatne w jego życiu. Nie chodziło tu tylko o dane teleadresowe. Wpisał też wszystkie kody, piny, hasła, adresy mejlowe i sposoby ich konfiguracji, imiona rodziców, imiona i nazwiska dalszych członków rodziny oraz stopień pokrewieństwa, ważne daty z życia, grupę krwi, datę urodzenia, numery dowodu osobistego, paszportu, prawa jazdy, rachunków bankowych, pierwszą dziesiątkę jego ulubionych książek, filmów, płyt kompaktowych, dań wykwintnych, drinków alkoholowych, pól golfowych, obrazów malarzy współczesnych, sreber rodowych i europejskich pałacyków w stylu rokoko. Dodał też pierwszą dziesiątkę egzotycznych krajów i miejsc, do których miał zamiar się udać.
Po dwóch tygodniach Piotr herbu Obuch zdał sobie sprawę, że komórka przedstawia dla niego wartość większą niż obraz pierwszego na liście malarza de Bonneta-Majaka. Postanowił zabezpieczyć ją dodatkowym hasłem. Brzmiało ono:
— *****.
Na wszelki wypadek ustawił jeszcze drugie hasło przy otwieraniu dokumentów z danymi, jak to nazywał „osobiście strategicznymi”. Oba hasła wpisał do komórki — na wszelki wypadek.
Któregoś dnia zarysował swój aparat w czasie rozmowy telefonicznej z pewną panią. Rysa była niewielka, ale w sercu Kędzierzyny herbu Obuch siała spustoszenie przez dwa tygodnie, doprowadzając go do rozpaczy oraz poterapeutycznej konkluzji, że żyje zbyt intensywnie i musi wyciszyć swój rozedrgany umysł. Akurat bawił się komórką, gdy przez przypadek pojawiła się aplikacja z pierwszą dziesiątką egzotycznych miejsc.
— Nepal — przeczytał Herbu Obuch i już dwa dni później siedział w samolocie do Katmandu.
Komórkę zostawił w przechowalni bagażu na lotnisku, by nie zarysować jej z drugiej strony.
Trzy miesiące później Piotr wrócił do kraju, odebrał komórkę i nie mógł sobie przypomnieć hasła, które brzmiało:
— *****.
Wkrótce zauważono w parku miejskim turystę błąkającego się z plecakiem po alejkach i powtarzającego w kółko różne słowa pięcioliterowe. Nie znał swojego imienia, nazwiska ani nie był w stanie powiedzieć, gdzie mieszka.