czytelnia.mobiMobilna e‑czytelnia „e media”

Literatura zawsze pod ręką

Ewa Cielesz: „Nie dotykaj klamki” — Impresje herbaciane


Ipmresje herbaciane

Ten kubek, wielki jak nocnik, był przekleństwem całej rodziny. Stał na biurku ojca i straszył. Wyszczerbiony brzeg i spora rysa tuż przy uchu dawały nikłą nadzieję na jego rychły koniec. Filiżanki z cienkiej porcelany czy nowe kubki darowane przy każdej okazji nie robiły na ojcu wrażenia. Swoją ulubioną herbatę pił wyłącznie z tego straszaka. Dlatego po każdym myciu mama wycierała go delikatnie ściereczką i z pietyzmem ustawiała na biurku. Jeśli miałby go ktoś stłuc, niech lepiej zrobi to ojciec, pretensje będzie miał tylko do siebie. Ojcowski relikt stał się naszą obsesją. Ja i siostra unikałyśmy bliższego kontaktu z tym przedmiotem. Mama kupiła nawet specjalne farbki do szkła i odświeżyła delikatny wzorek, ojciec jednak zdawał się nie zauważać tych zabiegów.

Tego dnia wrócił z pracy zdenerwowany. Pod pachą wniósł pół biura i natychmiast zatrzasnął się z nim w gabinecie. Przeglądałyśmy z siostrą najnowszy katalog mody, mama rozmawiała przez telefon, gdy drzwi ojcowskiej świątyni uchyliły się nieznacznie.

– Czy ktoś w tym domu mógłby uszczęśliwić mnie herbatą? – Wysunął dłoń z upiornym kubkiem i zawiesił wzrok na mnie.

Kiedy niosłam gorącą herbatę, mama nie spuszczała oka z kubka, a siostra otworzyła przede mną drzwi gabinetu najszerzej, jak było to możliwe. Modliłam się w duchu, by nie zawadzić o coś nogą. Odetchnęłam, gdy herbata szczęśliwie wylądowała na biurku. Z ulgą opuściłam gabinet ojca. Nie zdążyłam jeszcze zamknąć za sobą drzwi, gdy rozległ się rumor i brzęk tłuczonego szkła.

Potem nastała cisza. Struchlałyśmy. Stałyśmy nieruchomo, patrząc na siebie z przerażeniem. Czekałyśmy w napięciu.

Z gabinetu wyjrzała głowa ojca.

– Przepraszam – jęknął pełen skruchy, patrząc na mamę. –  Bardzo przepraszam. Ale stłukłem ten kubek, który tyle dla ciebie znaczył, kochanie…