Problem z bazą danych: odrzucone zapytanie
piątek, 8.11.2024
sprawdź, czyje dziś imieniny
W poprzednim wydaniu Wojownika Światła mówiłem o pisarstwie, piórach i słowach. Poniżej zamieszczam kilka końcowych uwag na ten temat.
Na początku, pozwólcie mi powtórzyć, co powiedziałem już wcześniej: każdy ma jakąś dobrą historię do opowiedzenia, a dzielenie się własnymi doświadczeniami z innymi jest jednym z elementów ludzkiego życia. Możesz mnie zapytać: a co z publikacją? W jaki sposób opublikować opowieści o tych doświadczeniach?
Prawdą jest, że w obecnych czasach jest wiele platform, które to umożliwiają (na przykład Internet lub lokalne gazety) i zawsze znajdzie się ktoś zainteresowany tym, co piszesz. Nawet gdyby ktoś taki nie istniał, pisz dla samej przyjemności pisania.
Kiedy pióro przenosi słowa na papier, cierpienie ustępuje, a szczęście pozostaje. Aby to nastąpiło, konieczna jest odwaga, by spojrzeć w głąb siebie, i ukazać światu, to co tam się znajduje oraz świadomość, że pewnego dnia wszystko, co zostanie napisane, może (i powinno) zostać przez kogoś przeczytane.
A co, jeśli znajduje się tam coś bardzo intymnego?
Nie martw się. Tysiące lat temu, Salomon napisał następujące słowa: „To, co było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie: więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem.” (Koh 1,9)
Innymi słowy: jeśli tysiące lat temu nie było niczego nowego, pomyślcie sobie o dniu dzisiejszym!
Nasze uczucie szczęścia i cierpienia są wciąż takie same i nie powinniśmy ich ukrywać. Nawet jeśli nic nowego nie ma pod słońcem, wciąż pozostaje potrzeba, by przetłumaczyć to samemu sobie i swojemu pokoleniu.
Jorge Luis Borges powiedział kiedyś, że są tylko cztery rodzaje opowiadań, jakie można stworzyć:
Nawet jeśli tak jest, przez wieki mężczyźni i kobiety wciąż na nowo opowiadają te same historie i nadszedł czas byś ty zrobił to samo. Dzięki sztuce pisarskiej wejdziesz w kontakt ze swoim nieznanym wszechświatem i poczujesz się o wiele sprawniejszym człowiekiem niż myślałeś.
To samo słowo może być odczytywane na wiele sposobów. Na przykład, pisząc słowo „miłość” tysiąc razy, za każdym razem uczucie będzie odmienne.
Skoro litery, słowa i zdania przelane zostały na papier, nie ma już powodu, by odczuwać presję. Ręka, która pisze, może wreszcie odpocząć, a serce osoby, która ośmieliła się dzielić swoje czucia, rozpromienia się.
Jeśli przechodzisz obok pisarza, który właśnie zakończył pisać, zauważysz pusty wyraz jego twarzy i wyda ci się on nieobecny.
Jednak on, jedynie on wie, że dużo zaryzykował, decydując się na rozwijanie własnego instynktu, zachowanie szyku i koncentrowanie się podczas całego procesu i że może sobie teraz pozwolić na to, by poczuć obecność wszechświata i przekonać się, że jego działanie było słuszne. Jego najbliżsi przyjaciele wiedzą, że jego myśli zmieniły kształt. Teraz łączy się z całym wszechświatem: nie przestaje pracować; wciela w życie wszystko, co zyskał dzięki swojemu tekstowi; koryguje wiele błędów i docenia to, co w nim dobre.
Pisanie jest aktem odwagi. Warto jednak podjąć to ryzyko.
Czytaj biografie: nikt nie ucieka od zranień, bez względu na to, czym się zajmuje. Poczynając od Jamesa Joyce'a, który został uznany za dewianta przez renomowany „The Times”, do Orsona Wellesa, geniusza kina, którego Umberto Eco uznał za miernotę.
Wciąż czytaj. Pisarze piszą, czytelnicy czytają, a krytycy krytykują. Odwracanie tej kolejności nie jest wskazane. Jednak praktycznie, każdego dnia, otrzymuję różne maile od ludzi, którzy czują się osobiście atakowani, gdy widzą, jakąś negatywną opinię na mój temat w prasie.
Mimo wdzięczności za okazywaną solidarność, pragnę wyjaśnić, że to wszystko jest częścią gry. Byłem krytykowany odkąd napisałem „Alchemika” („Pamiętnik Magusa” przeszedł względnie niezauważony przez prasę, z wyjątkiem doniesień, które mówiły wiele o autorze, ale prawie nic na temat zawartości książki).
Widziałem wielu pisarzy, którzy odnieśli olbrzymi publiczny sukces, jednak gdy otrzymują oni nieuniknione prztyczki od krytyków, podążają zazwyczaj jedną z dwóch dróg. Pierwszą z nich jest utrata zdolności pisania kolejnych książek: tak było z „Perfumami” Patricka Sussekinda. Jego wydawca (który jest także moim wydawcą w Niemczech) wydawał dwie pełne strony w lokalnych gazetach, jedną z nienawistnymi wypowiedziami krytyków, drugą z wypowiedziami agentów, mówiących jak bardzo uwielbiają tę książkę. „Perfumy” stały się jednym z największych sukcesów księgarskich wszystkich czasów. Sussekind opublikował zbiór krótkich opowiadań, dwie książki, które napisał przed swoim wielkim sukcesem, po czym zszedł ze sceny.
W drugim przypadku, pisarze są zastraszeni i próbują zadowolić krytyków przy okazji kolejnych publikacji. Susanna Tamaro cieszyła się dużym publicznym uznaniem (i lawiną ataków ze strony krytyki) za „Idź za głosem serca”. Jej kolejna książka, „Anima Mundi” była z niecierpliwością wyczekiwana przez jej wielbicieli, wtedy zmieniła prostą wspaniałą poetykę pierwotnego tytułu na coś tak skomplikowanego, że straciła swoich wiernych czytelników, nie zadowalając przy tym nawet krytyków.
Mogłoby się wydawać, patrząc na ostatni akapit, że ja również zacząłem osądzać. Dlaczego? Krytykowanie jest takie proste - pisanie książek to ciężka praca.
W „Zachirze”, główna postać (znany brazylijski pisarz) mówi, że jest w stanie przewidzieć dokładnie, co będzie mówiło się o jego nowej książce, która ma się ukazać: „Jeszcze raz, w tych trudnych czasach, w jakich żyjemy, autor pozwala nam uciec od rzeczywistości”. „Krótkie zdania, powierzchowny styl”. „Autor odnalazł sekret sukcesu - marketing”.
Tak, jak główny bohater w „Zahirze”, nigdy się nie mylę. Założyłem się z pewnym brazylijskim dziennikarzem i trafiłem w dziesiątkę.
Pragnę zakończyć to wydanie słowami irlandzkiego dramatopisarza Brendana Behan: „Krytycy są jak eunuchy. Teoretycznie wiedzą najlepiej, jak się to robi, ale żaden nie potrafi tego zrobić.”
Proszę, panowie krytycy, abyście zrobili to, co ja: nie traktujcie powyższego zdania jako osobistej obrazy!
Tłumaczenie: Jacek Romański
Źródło: „Wojownik światła, publikacja www.paulocoelho.com.br”