czytelnia.mobiMobilna e‑czytelnia „e media”

Literatura zawsze pod ręką

Nadia SZAGDAJ: „Przepowiednia” — fragmenty — odcinek 3.


odc. 3.

Jej oczy przekazywały teraz ledwie widoczny obraz tłumu, który niczym oceaniczna fala ruszył za nią. Dlaczego nic nie robią? Żołnierzy jest ośmiu przy klatce, kolejnych ośmiu z przodu i z tyłu oraz kilku kuszników na murach… A ich są setki! Dlaczego idą za nią jak owce – bierni, pokorni? Czemu nie próbują jej uwolnić? Obraz rozmazywał się coraz bardziej. Wiedziała, że ciśnienie podnosi się jej niebezpiecznie, a głowa zaczyna pulsować. Znów pojawiło się uczucie kompletnej suszy w gardle. Zakręciło jej się w głowie. Silna wola nakazywała jej jednak milczeć i nie dawać po sobie znać, że jest bliska paniki. Wóz z klatką jechał kilka chwil. Zatrzymał się w końcu, z łoskotem zajmując miejsce na pewnego rodzaju zapadni, która otworzyła się i Mira zaczęła wolno opadać w dół. Ogarnęła ją ciemność. Oczy dość szybko się do niej przyzwyczaiły i dojrzała przesuwające się w górę cegły więziennego muru. Jechała wąskim szybem, którego koniec skrywał najmroczniejsze tajemnice tego zamku. Różnił się też od niego znacznie. Wykonany był z innych materiałów, mocnych, solidnych i zdecydowanie dziwnych, jakby nie z tej Planety. Domyślała się, że został dobudowany do zamku jako zalążek monstrualnego systemu, będącego zapewne chorym wymysłem mnicha Jago. Jej droga nie była długa. Tu na dole było zdecydowanie chłodniej ale i ciszej, co nieco koiło jej nerwy. O spokoju jednak nie było mowy. Lęk przed nieznanym, przed bólem i odejściem w niepamięć był niepohamowany. Jedynie przestało się jej kręcić w głowie, a oczy zaczęły już przekazywać obraz bardziej klarowny i rzeczywisty. Po paru chwilach jazdy wąskim tunelem przestrzeń gwałtownie urosła i jej oczom ukazała się potężna ciemna sala, w której centrum stał nikt inny jak Jago. Był sam. Dziwne. Gdy tylko jej klatka stanęła na ziemi Jago zaczął miękko sunąć w jej stronę. Wpatrywał się w nią złowieszczo. Stanął teraz naprawdę blisko choć był nadal bardzo bezpieczny. Wiedziała, że nie uda się jej go dosięgnąć.

– Czy nadal czujesz się dostojnym smokiem? – odezwał się znienacka. – A może w końcu się dowiedziałaś jak to jest być człowiekiem? – Jego głos był sykliwy acz bardzo donośny.

– Mira zawsze wiedziała jak to jest być człowiekiem – odpowiedź po dwóch dniach jedynie o deszczówce kosztowała Mirę wiele nieukrywanego wysiłku. – Za to smoczy zmysł podpowiada jej, że ty jesteś najpodlejszą ludzką istotą na tej Planecie. Czy nie tak?

Śmiałość Miry zdziwiła mnicha. Może i dużo było w niej ze smoka skoro w obliczu nadchodzącej wielkimi krokami śmierci stać ją było jeszcze na zuchwałość.

– No tak… – zaczął i zawiesił wymownie głos. Pauza sprawiła, że Mira zmarszczyła czoło. – Pewnie płakałaś po Clamarze, co podkreślałoby twoją ludzką naturę.

– Nie pozwalaj sobie! – syknęła i poczuła, że ta rozmowa zmierza w szczególnie złym kierunku. Była bliska załamania, a to w jej nędznym końcu na haku byłoby najbardziej upokarzające. Zostać przez swego kata zapamiętaną jako słaba ofiara nie mająca w sobie nic z przepowiedzianego bohatera. Jago nie dawał za wygraną.

– Gdy Fial rozpruł mieczem jej serce poznałem twoje imię. Mira… – wypowiedział jej imię w smoczym języku przez co jego głos wybrzmiał długim echem – i to ma być ten cud? Bezsilny, słaby człowiek, który w dodatku wygląda jak pośmiewisko? Cóż z ciebie za kobieta? Co z ciebie za smok? Cudu się zachciało tym w eterze. A stworzyli… ciebie. Nawet nie masz skrzydeł tylko dwa uschnięte pod skórą kikuty, które w dodatku z tego co zdążyłem zaobserwować, sprawiają ci ból. Więc weź to, co się stanie za przysługę, bo w tym świecie i tak byłabyś wyklęta. Lupus przynajmniej znalazł sposób na życie. Z moją drobną pomocą, rzecz jasna. Nie wszystkim się on podoba, to prawda. Ale mnie odpowiada. Za jego pośrednictwem osiągnę swoje cele, a wierz mi, nie spodobałby ci się świat jakim go teraz uczynię. I z pewnością nie ma w nim miejsca dla ciebie.

koniec udostępnionego fragmentu