sobota, 23.11.2024
sprawdź, czyje dziś imieniny
*
Co to za ludzie przerwał ciszę kapitan.
Teraz już przestał wierzyć facetowi z knajpy.
Którzy?
No ci , których wieziemy.
A skąd mam wiedzieć! Jestem tu od paru godzin, przyleciałem prosto ze Stanów i wpakowali mnie od razu w ten samolot. Podobno wasz „Radio”
Wiem, wiem przerwał mu rozdrażniony kapitan. Gówniarz. Bijatyki mu się zachciało. Leży w szpitalu z połamanymi żebrami.
A pan nie wie kogo mieliście wieźć? wyraził zdziwienie „Radio”.
Kapitan splunął na podłogę.
Ja nawet nie wiem dokładnie ilu ich jest. Wiesz, „Herkules” jest dosyć pojemny, a za ciasno tam chyba nie mają.
Zauważyłem.
Gdy masz szansę zarobić kupę forsy, chyba przesadą byłoby za dużo pytać. Nie?
Tak, tak rozumiem. A wypłata potem, co?
Zamiast potwierdzenia „Radio” usłyszał jeszcze jedno splunięcie.
Z nikim nie rozmawiałeś? zagadał znów kapitan.
Trochę próbowałem, ale portugalski to dla mnie czarna magia. Zaraz zresztą przegonił mnie ten goryl. Nie wiedziałem co jest grane i dałem sobie spokój.
Taak. Czyli nic nie wiemy podsumował kapitan.
Zaraz, zaraz coś sobie przypomniałem.
No zachęcił go kapitan.
Taki jeden też koniecznie chciał się dostać. Nie chcieli go wziąć, pokazywał jakieś papiery i mówił, że on też jest ten gari garimpos czy coś takiego?
Garimpeiros może?
Chyba tak!
Kapitan nagle poderwał się z podłogi.
A więc jednak! Znaleźli złoto? Ciekawe gdzie?
Jakie złoto? „Radio” był całkowicie zaskoczony.
Garimpeiros to poszukiwacz złota nie rozumiesz?
„Radio” spojrzał ciekawie w kierunku gdzie powinna znajdować się głowa kapitana. Ten człowiek w ogóle zapomniał, że porwali mu samolot! Niesłychane!
Poszukiwacze złota zaczął głośno myśleć kapitan, więc w knajpie mówili prawdę. To po to ta cała tajemnica! Zależy im na uniknięciu rozgłosu. Wynajęli samolot, żeby zyskać na czasie.
„Radio” poczuł, że ktoś znowu wciska się między jego nogi, a działową ściankę.
Chcą być pierwsi, zanim zjawi się reszta hołoty zaczął przekonywać kapitan, gdy na powrót usadowił się na podłodze. No, no Ciekawe gdzie znów coś znaleźli.
O jakiej hołocie pan mówi?
Co? A ty tego nie rozumiesz. Nie znasz bracie Brazylii i Brazylijczyków dodał. Założę się, że oprócz Pelego żadnego z naszych nie znasz.
Coś by się tam może znalazło.
Dobra, dobra. Nie o to chodzi. U nas bracie zapalał się kapitan codziennie dwieście tysięcy ludzi grzebie za czymś w ziemi, a dwa miliony kręci się wokół nich. Wiesz kupcy, agenci, szulerzy, prostytutki i tak dalej. Tego nie da się obcemu wytłumaczyć Tam robi adwokat obok pomywacza, burmistrz obok włóczęgi i tak dalej! . To siedzi w każdym z nas, bez względu na majętność, czy status społeczny.
W panu też?
A co myślisz! obruszył się kapitan. Ja też kopałem. To było, zaraz zaraz, zaczął sobie przypominać a zresztą nieważne. Wziąłem zaległy urlop i pojechałem kopać. Nie złoto, tylko kryształ górski, a raczej kryształ kwarcu. Też cenny. Jeden kilogram kosztował wtedy trzydzieści tysięcy.
Dolarów?
Czyś ty, na głowę upadł! Cruzeiro. Niestety stoi o wiele niżej niż dolar.
I tak sporo jak na jakiś kwarc.
I to nie dla jubilerów wyjaśniał kapitan. Ma właściwości rozszczepiania głosu. Używają go w elektronice, czy w czymś takim.
No i co? Udało się?
A diabła tam Kupiłem działkę piętnaście na piętnaście metrów oczywiście i dalej zabawiać się w kreta. Wiesz, że w życiu się tak nie naharowałem. Dwa miesiące tyrania i jeszcze do tego dopłaciłem.
Widocznie miał pan pecha.
Może, bo tylko paru się udało. To jak w ruletce. Na początku wszyscy myślą, że wygrywają, a to wszystko gówno prawda.
Więc myśli pan, że jadą kopać złoto?
No chyba. Stąd ta tajemnica stwierdził kapitan.
Mnie jednak coś tu nie gra zaczął powątpiewać „Radio”.
Co?
Dlaczego porwali samolot!? zezłościł się nagle. Nie porywa się rzeczy przez siebie wynajętej! Równie dobrze mogli wyznaczyć inny kurs. Dla nas było obojętne gdzie polecimy!
Tak. Masz rację przytaknął szybko kapitan. Przez chwilę zapomniałem gdzie jestem.
Konkurencja? Po co? Lepiej porwać wykopane złoto niż poszukiwaczy.
Nie porywaliby garimpeiros. To absurd! Tych jest tu na pęczki, wystarczy głośniej krzyknąć.
Więc co? Może polityka? rozważał kolejną możliwość „Radio”.
Znaczy się porwać, aby coś wymusić?
No mniej więcej.
Kapitan poskrobał się po nieogolonej twarzy.
Odpada. W tej części świata to nie przejdzie. Chłopie, w Ameryce Południowej były czasy, że dokonywano trzech przewrotów dziennie! Na śniadanie, obiad i kolację, a czasami i na podwieczorek. Samolotów by brakło stwierdził z przekonaniem.
Może okup? znów zasugerował „Radio”?
Za kogo? Za nich?! Nie rozśmieszaj mnie. Widziałeś ich bagaże? kapitan znacząco podkreślił ostatni wyraz.
Hm Ma pan rację
Przez chwilę w małej kajutce panowała cisza przerywana tylko głośnym posapywaniem dwóch mężczyzn. Kapitan pierwszy nie dał za wygraną.
Czemu uprowadzili samolot? dochodził dalej po swojemu.
Nie wiem, ale mam nadzieję się dowiedzieć „Radio” uważał, że wyczerpał na razie wszystkie możliwości.
Tak? Od kogo?
Od nich! Skoro nas od razu nie wykończyli, jak tamtego w kabinie, to chyba czegoś od nas chcą?
Masz rację przytaknął kapitan, a swoją drogą ci biedacy mają nielichą przygodę. Pierwszy lot i od razy porwanie.
Wątpię, czy w ogóle o czymś wiedzą.
Taak przeciągle potwierdził kapitan. To biedota! Pewnie ostatnie pieniądze wydali na bilet. Nikt nie da za nich nawet złamanego szeląga, nie mówiąc już o czymś lepszym.
Dopiero po chwili dodał cichym głosem:
Nawet się o nich nikt nie upomni
Mężczyzna siedzący naprzeciwko dowódcy zastanowił się nad ostatnim zdaniem. Coś nagle błysnęło mu w głowie. „Nikt się o nich nie upomni” może w tym coś jest!
cdn.