czytelnia.mobiMobilna e‑czytelnia „e media”

Literatura zawsze pod ręką

Justyna JENDZIO: „Druga żona” — odcinek 6.


Chodzenie po ogromnym bazarze zajęło im sporo czasu. Oprócz Inis towarzyszyło im dwóch wynajętych tragarzy i jeden strażnik. Bazar w Neb-Etau był większy niż w Taset, a różnorodność towarów z wszelkich stron świata przyprawiała niemal o zawrót głowy. Namefer wybrała dwie tkaniny na suknie, a u renomowanego złotnika zakupiła biżuterię. Żona zarządcy, Tia, okazała się wspaniałą towarzyszką, uwielbiającą zakupy i plotki. Choć sama robiła zakupy u kupców posiadających nieco tańszy towar, doskonale wiedziała, gdzie zaopatrują się elity miasta. Targowała się też zawzięcie, wielokrotnie rozsierdzając kupca tak, że dla pozbycia się upierdliwej baby sprzedawca jeszcze bardziej opuszczał cenę. Tia wychodziła zadowolona, niosąc najnowszy zakup niczym drapieżnik łup. Dzięki niej Namefer sporo dowiedziała się o arystokracji miasta, wydarzeniach minionych tygodni, skandalach i wielu innych ciekawostkach. Wszystkich informacji nie sposób było spamiętać. Dwóm synkom Tii, Namefer kupiła pięknie wykonane pudełeczka z przyborami pisarskimi. Obaj byli zachwyceni, a matka dumna, że jej pani obdarzyła jej pociechy taką uwagą.

Po powrocie zjadła lekką kolację i udała się do ogrodu, by w ciszy i spokoju wypocząć. Gdy zbliżała się do jednej z ocienionych drzewami ławek, dostrzegła Inefresa i Ahes. Inefres trzymał na rękach dziecko niewolnicy i z zachwytem przyglądał się, jak chwytało go swoimi maleńkimi pulchnymi rączkami za palec. Ahes pierwsza dostrzegła Namefer i zamarła przestraszona. Czując w powietrzu napięcie, Inis spuściła wzrok, bojąc się spojrzeć na swoją panią. Inefer także dostrzegł zbliżającą się Namefer i uśmiech zgasł na jego twarzy. Kobieta spokojnie zbliżyła się do nomarchy i spojrzała na niemowlaka, z ufnością uśmiechającego się do mężczyzny. Dziewczynka dostrzegła ją i bez strachu, z uwagą przypatrywała się kobiecie pięknymi, dużymi oczami. Za chwilę zabulgotała śmiesznie, w sobie jedynie znanym języku i bąbelek śliny pojawił się na jej wargach. Z ożywieniem zamachała rączkami.

– Urocza mała – odezwała się Namefer. – Ile już ma?

– Niecałe cztery miesiące.

– Jest naprawdę urocza – jeszcze chwilę przypatrywała się niemowlakowi. – Pozwolisz Inefresie, że udam się do swoich komnat, by nieco wypocząć.

Przez cały czas Ahes nawet nie drgnęła, paraliżował ją strach o dziecko i własny los w tym domu. Jeżeli nowa pani nakaże, Inefres sprzeda ją innemu panu z dzieckiem lub bez. To, że maleństwo było córką pana, nie znaczyło jeszcze, że będzie traktowane inaczej niż pozostali niewolni.

Namefer nawet nie pomyślała, by w ten sposób mścić się na tej nieszczęśnicy za to, iż kiedyś pan tego domu poczuł do niej słabość. I tak to dziecko nie miało żadnych praw i ani ono, ani matka nie stanowiły dla niej zagrożenia. No, a ona sama nie da mu dziecka, dlaczego więc miała mieć prawo odbierać radość posiadania kolejnego potomka Inefresowi? Jednak sytuacja była niezręczna i Namefer taktownie się z niej wycofała, odprowadzana pełnym niepokoju spojrzeniem nomarchy. Straciła ochotę na wypoczynek w ogrodzie. Gdy wchodziła do budynku, poczuła lekkie ściskanie w gardle i napływające jej do oczu łzy. Twardo je przełknęła.

– Chcę zostać sama – powiedziała do Inis, nie odwracając się do kobiety.

Służka dyskretnie wycofała się na zewnątrz, a Namefer ciężko usiadła na krześle. Nie było jej przykro z powodu kolejnego dziecka Inefresa. Ponownie mocno odczuła swoją ułomność. Oparła czoło o dłoń, zamyślając się.

Drgnęła, gdy usłyszała kroki. To Inefres wszedł do komnaty i stanął od niej o dwa kroki, przyglądając się jej uważnie. Znać było, iż nie jest pewien jej reakcji, a pełen obaw. Na widok mężczyzny przywołała uśmiech na twarz.

– Usiądź. Jak udała się rozmowa z królewskim pisarzem? – zapytała, szybko starając się ominąć drażliwy temat.

Inefres nieco podejrzliwie spojrzał na nią.

– Czy aby na pewno pragniesz mówić o wizycie królewskiego pisarza?

– Oczywiście – odpowiedziała szczerze. – W tej chwili to dla mnie najważniejsza sprawa.

Mężczyzna z powagą popatrzył jej w oczy.

– Nie wiedziałem, że ponownie zostałem ojcem.

Był szczery. Pałac nie zawiadamiał o urodzeniu dziecka niewolnicy, nawet dziecka pana. Gdyby ją wywyższył, nadał przywileje, wówczas rządca wysłałby pismo. W tej sytuacji odnotował jedynie fakt, że jego panu powiększył się majątek.

– To wspaniale, znak łaski bogów... – przyznała taktownie.

– Gdybym wiedział, nie w taki sposób dowiedziałabyś się o tym.

Milczała.

– Jutro każę odesłać Ahes do jednego z moich wiejskich majątków – zadecydował.

– Dlaczego?

– Nie chcę, by swoim widokiem sprawiała ci przykrość.

– A dziecko? Pomyślałeś o dziecku? Niewolnicza praca na wsi jest bardzo ciężka, warunki życia nieznośne. Dziecko nie przeżyje. Jak możesz narażać życie tego maleństwa tylko po to, by nie sprawiać mi przykrości? Nie zgadzam się na to!

Zaskoczony spojrzał na nią.

– Dobrze. Dziecko tu zostanie.

– Nie możesz rozłączyć matki z dzieckiem – zaprotestowała gwałtownie.

– Dziecko otrzyma odpowiednią opiekę, a Ahes… nie powinna tu zostać…

– A dlaczego nie? O ile nie zabierze mi twojego uczucia, to jej obecność zupełnie mi nie przeszkadza. O małą nie jestem zazdrosna, bo ja nigdy nie dam ci dziecka. Zaś ty będziesz mógł wychowywać swoją córkę i zapewnić jej to, na co zasługuje. Jako zrodzona ze szlacheckiego rodzica, powinna otrzymać odpowiednie wykształcenie i w przyszłości zająć odpowiednią pozycję społeczną.

Jej gwałtowny protest niemal odjął mu mowę.

– Safeje… nie będzie zadowolona z pobytu Ahes w pałacu, gdy kiedyś zechce tu zawitać.

– Dla kaprysu jednej kobiety chcesz skazać swoje dziecko na niedolę, a może nawet na śmierć? – gwałtownie się podniosła. – Skoro tolerowała inne twoje nałożnice mieszkające w twoim pałacowym haremie, pogodzi się i z obecnością Ahes.

– Inne nie dały mi dzieci.

Namefer zaczęła się przechadzać po komnacie.

– Wielu możnowładców posiada nałożnice, które mieszkają w ich pałacach razem z ich żonami. Nie ma w tym nic niezwykłego. Nie wspomnę o namiestnikowskim czy królewskim haremie. Nawet niesympatyzujące ze sobą kobiety trzyma w ryzach królewski nakaz. A chyba ty rządzisz w swym domu, Inefresie?

Brzmiało to niemal jak wyzwanie. Nie zagniewał się, przeciwnie, poczuł rozbawienie, doskonale odczytując jej intencje. Umiała kierować mężczyzną.

Podszedł do niej od tyłu i ujął za ramiona.

– Już ty powoli przejmujesz w nim rządy. Stanie się tak, jak sobie życzysz. Ahes pozostanie, a moja córka zostanie odpowiednio wychowana.

– Dziękuję.

– Nie, Namefer. To ja dziękuję.

Odwróciła się do niego, a on mocno ją do siebie przytulił. W jego ramionach poczuła się bezpiecznie i nieprzyjemne myśli gdzieś uleciały.

– Jak wypadła rozmowa? – spytała, odsuwając się od niego.

Mężczyzna nalał wina do stojących na stoliku pucharków i jeden z nich podał Namefer.

– Pan Hefeosis okazał się wyrozumiałym człowiekiem. Z początku podejrzewał spisek możnowładców, szczególnie rodzin spokrewnionych z nieżyjącym, ciotecznym dziadem naszego miłosiernie panującego nam władcy. Książę Seneros był starszym bratem faraona Kenehesa, boskiego dziada naszego króla. To on pierwotnie był następcą tronu, ale nieudolnym zarządzaniem w czasie swej koregentury popadł w niełaskę i jego dostojny rodzić zmienił decyzję. Z rodu Senerosa wywodzą się dwie damy haremowe, ale zostały one już sprawdzone przez tajną policję. To odpowiednio wykształcone, ale niezbyt inteligentne kobiety, bardziej zainteresowane błyskotkami, niż jakąkolwiek intrygą polityczną.

– Należałoby jednak te damy mieć na oku.

– Cała rodzina królewska jest teraz szczególnie bacznie obserwowana. Każdy z jej członków może mieć powód do usunięcia jego świątobliwości faraona i uśmiercania jego kolejnych następców.

W zamyśleniu pokiwała głową, siadając na krześle.

– Znalezienie spiskowca nie będzie łatwą sprawą. Pozostanie nam co najwyżej czekać na jego błąd.

Głos kobiety był cichy, jakby nieco przygaszony. Odniósł wrażenie, że myślami jest gdzie indziej. W jej oczach nie było zwykłej wesołości. Odstawił naczynie na stolik i przykucnął obok niej.

– Czy czujesz się nieszczęśliwa, Namefer?

– Zawsze odczuwam radość, gdy jesteś przy mnie, Inefresie.

Lekko ściągnął brwi.

– Mówisz jak dobrze wychowana żona, nie jak namiętna kochanka – ujął jej lewą dłoń.

Nie wiedziała co odpowiedzieć. Ponownie stanął jej przed oczyma obraz Ahes i jej córeczki. Zastanowiła się, jak długo Inefres będzie ją kochał i kiedy jej niepłodność spowoduje, że go utraci.

– To wszystko mnie nieco przytłacza, Inefresie, ale nie troszcz się o mnie. Teraz najważniejsze jest rozwiązanie sprawy.

– Czujesz się zmęczona? Każę przygotować ci łoże. Powinnaś wypocząć przed jutrzejszą uroczystością.

 

Święto Hepet rozpoczęło się wczesnym porankiem. Ze świątyni Ulsego wyruszyła procesja złożona z kilku tysięcy osób – członków królewskiej rodziny, najwyższych urzędników państwowych, arcykapłanów, kapłanów, generałów armii, królewskich namiestników, królewskich dzieci, nomarchów i królów będących engarskimi wasalami. Wszystkie wielkie osobistości zjechały do Neb-Etau w ciągu ostatniego tygodnia, goszcząc w kolejnym królewskim pałacu, jakich król miał kilkanaście w imperium, oraz pałacykach bogaczy, gdzie ulokowano tych, którzy nie znaleźli zakwaterowania w królewskim domu. W procesji szły także rodziny oficjeli, a później pomniejsi urzędnicy. Wszyscy kroczący w oficjalnym orszaku mieli ściśle wyznaczone przez mistrza protokołu i jego pomocników miejsce. Mistrzowie czuwali nad porządkiem, bacząc, by nikt nie uchybił ceremoniałowi. Za oficjelami szli zwykli ludzie, pragnący uczestniczyć osobiście w tym niezwykłym wydarzeniu.

Cały orszak udał się z miasta Neb-Etau do odległego o kilka stai kompleksu świątynnego, również poświęconego bogowi Ulsemu, ale też jego ziemskiej małżonce i pierworodnemu synowi, pierwszemu faraonowi Engaris. Mit głosił, że na wzgórzu, na którym obecnie stała świątynia Ulsego, boga jasności i stworzyciela Naoru, spotkał książęcą córkę, którą pojął za żonę. Jego brat Hodgorn, bóg ciemności, zachwycony urodą dziewczyny próbował ją uwieść trzy dni po jej zamążpójściu, ale kobieta odrzuciła jego zaloty. Zagniewany Hodgorn postanowił zemścić się na bracie. Kiedy królowa Semenere, tuż po urodzeniu bliźniąt – syna i córki – leżała w połogu, zesłał do jej sypialni kobrę, która ukąsiła kobietę. Królowa umarła, a Hodgorn porwał jej duszę do podziemnego królestwa. By ją odzyskać, Ulse zgodził się zostać śmiertelnym człowiekiem na trzydzieści lat. Dusza Semenere powędrowała do królestwa Ulsego, gdzie oczekiwała na swojego małżonka. Tymczasem ciągle rozwścieczony Hodgorn porwał córeczkę Ulsego i oddał na wychowanie biednemu pasterzowi kóz. Nie ośmielił się zabić dziecka, w którego żyłach płynęła krew jego brata. Ulse szukał córki, ale nie mógł jej odnaleźć. Kiedy dziewczyna miała szesnaście lat, śmiertelny król Ulse był na polowaniu na pustynne lwy. Przypadkiem przejeżdżał koło wioski, w której mieszkała. Zachwycony niezwykłą urodą i inteligencją dziewczyny, pojął ją za swoją małżonkę. Z tego związku narodziła się królowa Semanis. Po upływie kolejnych czternastu lat, w czasie których słudzy Hodgorna wielokrotnie usiłowali go zamordować, Ulse ponownie stał się nieśmiertelny i powrócił do swego niebieskiego królestwa, zaś rządy w Engaris przejął jego syn, stając się pierwszym faraonem i założycielem pierwszej dynastii. Doprowadził państwo do rozkwitu gospodarczego. Podbił i zjednoczył sąsiednie księstewka, tworząc nowe imperium. Przetrwało ono do czasów Wielkiej Wojny, w czasie której tarły się siły mocy Dobra i Zła. Podczas tych mrocznych czasów omal nie wyginęły szlachetne rasy innych homidów, a Engaris rozpadło się na pomniejsze królestwa rządzone przez lokalne rody szlacheckie. Jednak imperium odrodziło się tuż po Wielkiej Wojnie i z upływającymi latami rosło w potęgę. Pierwszy faraon pojął piękną Semanis za żonę i ich kolejni potomkowie zasiadali na tronie królestwa aż do obecnych czasów.

cdn.