czytelnia.mobiMobilna e‑czytelnia „e media”

Literatura zawsze pod ręką

Anna Stryjewska: z cyklu `Księżycowy ogród` — Staw pięciu nimf


Staw pięciu nimf

Było gorące, późne popołudnie. Drogą wijącą się przez pola i łąki szedł sobie pewien młodzieniec. Michał mu było na imię. Ale jakiż to był chłopak? Piękny, silny i utalentowany. Wszystkie panny we wsi marzyły o takim narzeczonym! Ale on miał w sercu tylko tę jedną, jedyną o imieniu Kasia. Kasia była córką sołtysa i przyjaciółką jego młodszej siostry — Agaty. Znali się od dawna i Michał nie wyobrażał sobie innej żony u swego boku.

Wracał właśnie z terminu u stolarza. Minął rok, odkąd opuścił rodzinny dom i poszedł w obce strony uczyć się zawodu. Spieszył się więc ogromnie, a radość go nie opuszczała. Szedł raźnym krokiem pogwizdując wesoło. Mijał właśnie staw — uroczy, cichy zakątek otoczony wysoką trawą i dzikim krzewem. Okalało go też pięć sędziwych wierzb pochylających się głęboko nad szmaragdową taflą wody. Miejsce to było tak ładne, że wybrał je na odpoczynek, który planował od pewnego czasu. Do domu był jeszcze spory kawał drogi, a jemu nagle zrobiło się tak jakoś smutno w sercu i tęskno. Rozsiadł się więc wygodnie na kępie trawy, wyciągnął zza pazuchy fujarkę, z którą się nigdy nie rozstawał i zaczął grać.

A grał przepięknie! Niejeden już raz zachwycił swą muzyką! Wszyscy wróżyli mu wielką karierę wirtuoza, ale rodzice przezornie wysłali go na praktykę zawodu, ponieważ nie do końca wierzyli w to, że muzyką można zarobić na chleb.

Chłopiec grał zapamiętale, wyrzucając z siebie całą tęsknotę nagromadzoną w ciągu tego roku, gdy wtem powierzchnia stawu zmarszczyła się, pojawiło się na niej pięć wodnych obręczy, a po chwili z głębi wodnej otchłani wynurzyło się pięć przecudnych nimf. Stanęły przed grajkiem, ukłoniły się nisko i zaczęły tańczyć. Michał przestał grać, patrzył na nimfy urzeczony ich urodą i wdziękiem.

— Graj nasz piękny chłopcze, graj! — odezwała się jedna z nich słodkim, uwodzicielskim głosem — już dawno nie słyszałyśmy tak wspaniałej muzyki! Wynagrodzimy ci to, tylko graj!

I młodzieniec grał. Minęło kilka godzin, zmierzch zaczął zapadać, na poszarzałym niebie ukazał się blady sierp księżyca. Gwiazdy ułożyły się w konstelacje i połyskiwały wesoło. Michał zapomniał o bożym świecie. Grał i grał nie mogąc jednocześnie oderwać oczu od zjawiskowych tancerek. Aż wreszcie, zanim zapiał pierwszy kur, nimfy przestały tańczyć, ukłoniły się nisko grajkowi i wskoczyły do stawu.

Dotarł do domu wczesnym rankiem. Wielka radość w nim zapanowała, rodzice popłakali się ze wzruszenia, a siostra przygotowała uroczyste śniadanie z tej okazji.

Minęły zaledwie dwa dni, a chłopak już zatęsknił za widokiem przecudnych mieszkanek stawu. Wieczorem, nic nikomu nie mówiąc, udał się z powrotem w owo magiczne miejsce. Nimfy już na niego czekały. Specjalnie na to spotkanie założyły suknie z wodnej rzęsy, długie do kolan włosy poprzetykały kwiatem lilii, a przeguby rąk ozdobiły bransoletami, które pobrzękiwały w rytm muzyki. Historia znów się powtórzyła. Chłopiec grał, a one tańczyły w blasku księżyca śmiejąc się głośno i uwodząc go. Ale zanim nastał świt już ich nie było.

Do domu wrócił nad ranem tak zmęczony, że natychmiast poszedł spać. Ale wieczorem znów wymknął się nad staw, by wrócić następnego dnia równo ze świtem.

Po kilku tygodniach rodzice zaczęli się niepokoić. Ich syn w tym czasie schudł, pobladł, zmizerniał, stał się smutny i małomówny. Nie cieszyło go słońce, jak kiedyś, ani tęcza, ani zapach kwitnących łąk... Nie chciał również odpowiadac na jakiekolwiek pytania.

Pewnego dnia w ich progi zawitała Kasia. Wyznała z żalem, że odkąd Michał powrócił, jeszcze jej nie odwiedził.

— Martwię się o niego — powiedziała młodsza siostra — Agata.

— Ja też — zawtórowała jej Kasia.

Obie kochały Michała, dlatego wspólnie postanowiły, że znajdą sposób, by mu pomóc. Przeczuwały, że znalazł się w niebezpieczeństwie.

Następnego wieczora pobiegły za chłopakiem. Wkrótce przekonały się, kto jest przyczyną jego dziwnego zachowania. Wtedy właśnie Kasia wpadła na pomysł, by przebrać się za jedną z nimf i oczarować chłopca, a ponieważ była świetną tancerką, zdobyła się na odwagę, by konkurować z mieszkankami stawu.

 

Tymczasem nimfy całkowicie zawładnęły umysłem mistrza gry na fujarce. Dodatkowo zaproponowały mu układ. Otóż, w zamian za granie — jedna z nich — ta, którą sam wybierze zostanie jego żoną. Był tylko jeden warunek. Musiał podjąć decyzję w ciągu pięciu, kolejnych nocy, bo w przeciwnym razie... stałby się ich dożywotnim więźniem.

Michał przystał na tę propozycję ochoczo, ale — jak się wkrótce okazało — wybór wcale nie należał do łatwych. Bo przecież każda z nich była tak piękna, tak powabna, że on sam nie miał pojęcia, która z nich zasługiwała na miano tej jednej, jedynej, z którą miał spędzić resztę swojego życia.

Kiedy zachwycił się widokiem jedwabnych włosów jednej, to już zauważał śniade lico drugiej, albo błyszczące źrenice trzeciej, smukłą szyję czwartej, czy zmysłowe spojrzenie piątej. Wiedział, że musi podjąć decyzję jak najszybciej, bo inaczej czekać go będzie dozgonna służba na dnie stawu, a tego przecież nie chciał, bo zbyt mocno kochał słońce i błękitne niebo.

Mijała piąta, ostatnia noc, a on ciągle był w rozterce. Nieraz był pewien, że dokonał wyboru, gdy wtem okazywało się, że następna nie ma sobie równej.

Ale nagle stało się coś bardzo dziwnego. Otóż, między nimfami pojawiła się nowa tancerka. Była świeża, dziewczęca, delikatna, poruszała się miękko i zupełnie inaczej, niż pozostałe. W dodatku wydała mu się znajoma. Przestał grać oczarowany jej wdziękiem, potem nie zastanawiając się dalej zerwał się z miejsca pchany jakimś wewnętrznym impulsem, podszedł do niej i ukłonił się nisko.

Kasia z radości objęła go mocno i pocałowała. Nagle rozległ się wrzask. Jednocześnie pięć cudownych, nieziemskich istot zamieniło się w pięć wstrętnych ropuch. Wskoczyły do stawu, tafla wody znieruchomiała i ślad po nich zaginął.

Dopiero wtedy Michał zrozumiał, że padł ofiarą czarów i złych mocy i mógł drogo zapłacić za swoją naiwność i głupotę.

Odtąd Kasia i Michał stali się nierozłączną parą, a wkrótce odbyło się ich huczne weselisko. Na wszelki wypadek chłopak omijał już tamten staw z daleka, a jego wspaniałą, mistrzowską grą na fujarce zachwycił się wkrótce cały świat.