sobota, 23.11.2024
sprawdź, czyje dziś imieniny
Pamiętałam później,
że chyba był
tam
wtedy.
A może tylko uległam złudzeniu.
W swym nieistnieniu nie zaprzeczył.
Nie potwierdził też swojej obecności
ani Pocałunkiem,
ani jego brakiem.
Ani Objęć czułością
ani oddaleniem.
Krętymi schodami w dół podążał. Pod wygiętą gałęzią głowę schylił. Spojrzał pod nogi, gdzie ziemi nie było, gdy kroki stawiał w przestrzeni przejrzystej.
Jest przód i tył jest.
Można wznieść się ku górze i opadać nisko.
I skulić się w rogu.
Przylgnąć do ściany, choćby niewidzialnej.
Przez bramę przechodził, choć była zamknięta. Do słońca twarz obracał, chociaż słońca nie było. W łuku triumfalnym brzmiał jego śmiech, gdy smaku zwycięstwa jeszcze nikt nie odczuwał.
Nieważne, że było widziane tylko przez niego już wtedy. Inni dostrzegli to później, gdy było dokonane. Jemu to było dane, nie mi ani tobie. Nie chciał dzielić się pewnością swojego rozumienia mechanizmu losu.
Trudno jest nadążać za teraźniejszością, gdy ciągle trwa się w przekonaniu, że z czymś zalega się, z czymś się spóźnia.
Dziwnie jest wierzyć w to, co się właśnie ujawnia zbyt proste i zbyt okrutne.
Kto, ja czy ty, widzimy przenikliwiej?
Kto, ja czy ty, bardziej nie wiemy, co się za chwilę wydarzy?
Teraz przyjdzie ktoś inny;
jakiś posłaniec.
Przyniesie wiadomość —
list, książkę, obraz, film, melodię, spotkanie, przyjaźń, braterstwo dusz, nadzieję, wiarę, podróż, inne zdarzenie...