sobota, 23.11.2024
sprawdź, czyje dziś imieniny
Współczuła Sroka
Jeżowi,
siedząc na jabłonce:
„Takiemu jak pan
mężowi
dobrze byłoby w jesionce
z piór uszytej albo w boa,
a
tu – kolce dookoła!
Toż to wcale niewygodne,
ani
schludne, ani modne.”
Jeż, wciąż w górę
łypiąc chciwie,
tupał przy tym niecierpliwie.
Nic nie mówił,
ale Sroka,
patrząc na niego z wysoka,
tak ciągnęła: „Takie
pióra
to dla pana druga skóra!
bardzo zwiewne i przewiewne,
za
to zimą ciepłe, pewne.
Kiedy pierwszy mróz nadchodzi,
nago
dreptać się nie godzi.
A te pańskie igły – żarty!
Lepiej
ma już lis obdarty!
Wciąż pan milczysz? Przyjdą deszcze,
będziesz
miewał srogie dreszcze?
Na co kolczasta fryzura?
Lepiej odziać
siebie w pióra.”
Wtem od sadu wrót
powiało,
Srokę z drzewa poderwało,
gdy wróciła, gdzie
siedziała,
chmara jabłek w dół spadała.
Patrzy Sroka, a tu w
Jeża
jedno z jabłek prosto zmierza.
Bęc! – trafiło w
igieł gęstwę,
Jeżyk stęknął – i nic więcej.
Sroka w krzyk: „Na
moje skrzydła!
Rzecz zdarzyła się przebrzydła!
Jabłko w kolce
mu się wbiło
i niechybnie go zabiło!
A mówiłam, a błagałam,
po
sąsiedzku przestrzegałam,
nie chciał słuchać nawet chwilę,
tylko
nosił swoje szpile!
Gdyby pióra miał w opończy…
Cóż,
niemądry, to źle skończył.
Jabło z piór, jak z kaczki
woda,
osunęłoby się. Szkoda,
szkoda Jeża. W sumie jednak,
gdy
pogoda wciąż mniej pewna,
zaziębiłoby biedaczka
bez ciepłego z
piór kubraczka.
Może lepiej, że tak z nagła
zła godzina go
dopadła.”
„Dobrodziejko,
pani Sroko”
Jeż otworzył jedno oko,
potem drugie, bez
pośpiechu
i wyszczerzył się w uśmiechu.
„Sen o mało mnie
nie zdybał.
Czemu? Pani nie wie chyba…
Z paplaniny tej o
piórach,
bo to jedna wielka bzdura!”
„O, wypraszam
sobie…”
„Cisza!
Jam już dzisiaj dość usłyszał,
więc pozwolić mi
należy
zabrać głos w imieniu Jeży.
Jest to rzeczą znaną w
świecie,
że Jeż kolce ma na grzbiecie,
tak stworzyła go
natura
i nie będzie chodził w piórach.
Ciepło da mi sterta
liści,
z igieł inne mam korzyści.
Przed wrogami mnie
ochronią,
bowiem są najlepszą bronią
przed nosami lisów,
wilków,
kolce me poznało kilku.
Najważniejsze zaś zadanie
ich
to owoców zbieranie.
Sójka co dzień
przypomina,
że nadchodzi sroga zima,
wkrótce całe
pożywienie
schowa się głęboko w ziemię.
Pani Sroce ciężko
będzie,
będzie szukać kąsków wszędzie,
lecz nie znajdzie i u
ludzi
przyjdzie żebrać i marudzić.
Ja zapasy dziś gromadzę
i
w zimie sobie poradzę.
Jeszcze kilka jabłek, gruszek
do
spiżarni zebrać muszę,
tutaj kolce są pomocne,
gęste, długie,
ostre, mocne.
Pragnę teraz
podsumować
i panią poinformować:
Choćby mnie nazwała golcem,
od
pstrych piórek wolę kolce.
Niech osądzi, kto ma rację,
ja z
pewnością mam kolację.”
Tymi słowy kończąc
mowę,
Jeż podrzucił dziarsko głowę,
strzepnął prawą, lewą
nogą
i podreptał polną drogą,
niosąc jabłko bez wysiłku,
myśląc
o rychłym posiłku.
Morał z bajki: nie przeceniaj
tego, czego inny nie ma,
szanuj
obce życia style,
nie drwij z kolców, no i tyle.