sobota, 23.11.2024
sprawdź, czyje dziś imieniny
Kontynując Fakty i Mity pozwolę sobie na małą dygresję. Otóż ostatnio kilkakrotnie pytano mnie o to, dlaczego piszę o przeszłości, a nie o teraźniejszości. Nie jest bowiem ważne – zdaniem niektórych czytelników e-czytelni – jakie zdarzenia miały miejsce w Szwecji 50 czy 100 lat temu, ale interesujące z pewnością byłyby spostrzeżenia o tym – jakim krajem jest Szwecja dzisiaj – i czy model państwa opiekuńczego sprawdził się w praktyce czy też nie. I chociaż takie opinie czy nawet wątpliwości wyraża znikoma część pytających to czuję się zobowiązany do udzielenia pewnych wyjaśnień. Formułowane pytania wynikają z niewiedzy o Szwecji, a wizerunek tego kraju – jako państwa opiekuńczego trwa nadal w Polsce i chyba nie słusznie – bowiem czas socjalnego dobrobytu minął bezpowrotnie, a przynajmniej początek końca systemu nastąpił z chwilą śmierci jego twórcy premiera Olofa Palmego. Aktualnie system szwedzki zatrzymał pewne przywileje socjalne dla obywateli czy rodzin, jednak nadal zostały zachowane niemal wszystkie uwarunkowania systemu, a na pewno pełna kontrola państwa nad obywatelem. Życie w Szwecji w ostatnich kilkudziesięciu latach – to egzystencja „w dobrobycie i socjalnym bezpieczeństwie” pod przezroczystym kloszem – innymi słowy pod pełną kontrolą państwa, które na co dzień styczność z obywatelem akcentowała głównie poprzez urząd podatkowy, urząd socjalny lub policję.
I taka była rzeczywistość – można powiedzieć – jak niektórzy podkreślają – do końca lat 80-tych, z czym osobiście się nie zgadzam. Bo przezroczysty klosz zmienił się w wielkie akwarium, ale o tym postaram się opowiedzieć nieco później.
Zmiany na politycznej mapie świata związane z upadkiem komunizmu w Europie i przystąpienie Szwecji do EU były prekursorem pewnych pozytywnych zmian w samej Szwecji. Na początek otworzono tajne archiwa państwowe w tym także odtajniono niektóre akta policji bezpieczeństwa (SEPO). Do walki o prawdę o nie tak dawnej przeszłości własnego kraju przystąpili niektórzy szwedzcy intelektualiści. Bo cytując za naszym Zbigniewem Herbertem, że „naród, który traci pamięć, traci sumienie” – dopiero dzisiaj można zrozumieć – jak bardzo słowa polskiego poety pasują do ówczesnej jak i obecnej szwedzkiej rzeczywistości.
Nie sposób pisać o dzisiejszej Szwecji z pominięciem prawdy o tym kraju, którą zatuszowano już w 1945 roku.
Poprzez zamknięcie archiwów i utajnienie akt jak również poprzez pranie mózgów własnych obywateli przez niemal 40 lat – stworzono sztuczny i nieprawdziwy obraz tak zwanej szwedzkiej neutralnosci, a później szwedzkiego modelu dobrobytu. Stało się to bezpośrednio po ogłoszeniu raportu amerykanskiego badacza Stevena Kublika, który krytycznie ocenił Szwecję za oklres II Wojny Światowej i m.in. badał szwedzką politykę w stosunku do uchodźców w latach 1933-1945.[1]
Przepraszam więc za dygresję i licząc na zrozumienie, że pisząc o okresie minionym – nadal zachowam chronologiczny ciąg zdarzeń, niekiedy tylko odnosząc się w tekście do czasów obecnych. Zapraszam do dalszego ciągu Faktów i Mitów, a niniejszy epizod jest już pod nowym tytułem.
Dlaczego Dywizjon Engelbrecht? Mam nadzieję, że niebawem uda mi się to wyjaśnić.
W kwietniu 1939 roku rząd Per Albina Hanssona wydał tajny okólnik mówiący o ograniczeniu praw obywatelskich na terenie całego kraju, na wypadek wojny w Europie i wytycznych dotyczących zamiany szwedzkiej polityki neutralności na politykę ugody i ustępstw[2].
Jednak oficjalnie Szwecja miała pozostać nadal neutralna wobec przyszłych walczących ze sobą stron. Tymczasem również w kwietniu – kilkanaście dni poźniej – niespodziewanie Berlin oficjalne zwrócił się do wszystkich krajów nordyckich o zawarcie wspólnego paktu o nieagresji. W rezultacie do podpisania paktu nie doszło, gdyż odrzuciła go właśnie Szwecja. Był to wyraźny sygnał dla Hitlera, że w przypadku ewentualnego zajęcia Danii czy Norwegii, ze strony szwedzkiej nie nalezy spodziewać się jakiej kolwiek reakcji.
Można więc sądzić, że hołd złożony Hitlerowi, w jubileusz 50-lecia jego urodzin, przez generała Olofa Thörnela naczelnego dowódzcę szwedzkiej armii był czymś więcej, a nie tylko gestem potwierdzającym starogermanską przyjaźń między dwoma narodami. Zresztą generała szwedzkiego Kanclerz Rzeszy dobrze zapamiętał. W kilkanaście miesięcy później, już po wybuchu wojny, tj. 7 października 1940 roku w dowód wdzięczności ambasador Rzeszy w Sztokholmie wręczył Thörnelowi najwyższe odznaczenie Trzeciej Rzeszy dla cudzoziemców – Niemiecki Order Orła (Verdienstorden vom Deutschen Adler).
23 sierpnia 1939 roku zostal zawarty pakt Ribbentrop–Mołotow, co najbardziej ucieszyło Króla Gustafa V, ktorego zdaniem zawarcia trwałego porozumienia między dwoma mocarstwami stanowiło podstawę spokojnej egzystencji Szwecji dając szansę na rozwój jej kontaktów gospodarczych z obydwoma mocarstwami. Bynajmniej ewentualna utrata państw bałtyckich czy części terytorium Finlandii na rzecz ZSRR – to tak naprawdę w ówczesnej sytuacji geopolitycznej dla Szwecji nie stanowiło bezpośredniego zagrożenia. Sprawa ewentualnej utraty terytorium przez Polskę na rzecz – jak to okreslano – Rosji Radzieckiej czy Trzeciej Rzeszy nie interesowała tutaj specjalnie nikogo, a ewentualny konflikt pomiędzy Trzecią Rzesza, a Polską przy nie mieszaniu się Angli czy Francji miał nieć wyłącznie charakter terytorialnie dość ograniczony.
Była to wizja „chciejstwa” nie tylkio Króla Gustafa V, ale wszystkich ówczesnych szwedzkich elit politycznych.
Stąd więc nie było problemu z odrzuceniem wiz tranzytowych.
Żydom polskim i niemieckim udających się do Anglii, Belgii, Holandii i Francji i posiadających wizy pobytowe w tych krajach odmówiono przejazdu przez Szwecję i taką decyzję w dniu 28 sierpnia 1939 roku podjął rząd socjaldemokraty Per Albina Hanssona, o czym miałem już okazję wspomnieć w poprzednim felietonie. W uzasadnieniu decyzji podano, że Szwecja na własnym terytorium posiada już i tak zbyt wielu Żydów.
Gdy 1 września 1939 roku wojska Trzeciej Rzeszy wkroczyły do Polski, szwedzki rząd zebrał się na nadzwyczajnym posiedzeniu. Naturalnie w wojnie polsko-niemieckiej natychmiast ogłoszono neutralność Szwecji. Dwa dni później Szwecja ponownie ogłosiła neutralność, po przystąpieniu do wojny Anglii i Francji.
W tym wszystkim niezrozumiała jest decyzja o wydaniu rewolwerów całemu personelowi ambasady szwedzkiej w Warszawie. Chciałoby się zapytać: W obawie przed kim? Czyżby obawiano się ataku na ambasadę ze strony mieszkańców Warszawy? O sprawie napisano, ale nikt dzisiaj tak na prawdę nie potrafi uzasadnić tej decyzji.[3] Bezpośredią przyczyną (lub tylko pretekstem) miało być zestrzelenie niemieckiego samolotu, który spadł w pobliżu szwedzkiej ambasady.
9 września 1939 roku ponownie zebrał się szwedzki parlament.
Odczytano orędzie Króla Gustafa V. W tym samym dniu homilję wygłosił luterański arcybiskup Erling Eidem, głowa kościoła szwedzkiego. Nie krył w homilji sympatii do Trzeciej Rzeszy, podkreślając między innymi, że „zwycięstwo w wojnie polsko-niemieckiej prowadzi w tym kierunku, który Bóg uważa za jedynie sprawiedliwy”.[4]
28 listopada 1939 roku ZSRR wypowiedziała Finlandii pakt o nieagresji i już 2 dni później tj. 30 listopada zostały zbombardowane Helsinki. I tak rozpoczęła się „Wojna Zimowa” w której Szwecja oficjalnie nie wzięła udziału. Na pomoc Finlandii wysłano tylko korpus ochotników liczący 8260 żołnierzy, który pod koniec wojny zwiększono do 12000.
Z początkiem grudnia w miejsce dotychczasowego rządu Per Albin Hansson powołał rząd koalicyjny, w którego skład weszli przedstawiciele wszystkich partii za wyjątkiem komunistów.
Ministrem Spraw Zagranicznych został dotychczas bezpartyjny, znany sympatyk Trzeciej Rzeszy i samego Hitlera – Christian Gunther. Był potomkiem pruskiego oficera, który w XVIII wieku wyemigrował z Królewca do Sztokholmu. Oficer zachował tytuł szlachecki, a herb rodziny Guntherów umieszczono w Domu Rycerskim w Sztokholmie.
Pierwsze posiedzenie koalicyjnego rządu odbyło się w dzień Św.Łucji tj. 13 grudnia 1939 roku. Niestety, miłą i radosną atmosferę posiedzenia zepsuły kiepskie wiadomości z południowej Ameryki bowiem tego samego dnia zatonął u wybrzeży Argentyny w zatoce La Plata niemiecki pancernik kieszonkowy Graaf Spee, zatopiony przez własną załogę pod naciskiem zbliżającego się do zatoki dywizjonu okrętów floty brytyjskiej. Dla Sztokholmu była to zła wiadomość.
Z końcem 1939 roku powoli zaczęto wprowadzać w Szwecji cenzurę, na razie nieoficjalnie, drogą ostrzeżeń kierowanych do bardziej odważnie piszących dziennikarzy. Później już bardziej otwarcie stosowano represje. Pierwszą ofiarą stał się dziennikarz Ture Nerman, którego skazano na trzy miesiące więzienia za artykuł w czasopśsmie „Trots Allt” (Mimo Wszystko) pt. ”Diabelska Machina Hitlera”. Wyrok był wypaczeniem wszelkich konstytucyjnych zasad wolności słowa – jak na urągowisko wspomnianym zasadom – zasądzony na wniosek ówczesnego Ministra Sprawiedliwoci Szwecji Karla Gustafa Westmana.
Niemal już od pierwszego dnia wojny w calym kraju niezwłocznie przystąpiono do rozbudowy aparatu bezpieczęństwa wewnętrznego, którego – jak się pózniej okazało – wątpliwą zasługą było otwarcie w okresie lat 1939-1944 około 40 milionów prywatnych listów i podsłuchanie 10 milionów prywatnych rozmów telefonicznych. Szczególnie negatywną rolę odegrał w Szwecji Państwowy Zarząd Informacji SIS, którego zadaniem bylo kształtowanie opinii społecznej według życzeń ludzi sprawujących władzę. Spełniał przy tym rolę straszaka, ostrzegając nielicznych zwolenników demokracji, początkowo przed zagrożeniem jakoby ze strony Trzeciej Rzeszy później ze strony ZSRR. To właśnie dzięki SIS szwedzkie media zachowywały milczenie, zarówno o zbrodniach hitlerowskich, jak i o zbrodniach stalinowskich w imię zachowania tak zwanej neutralności i z uwagi na bezpieczeństwo państwa.[5]
13 marca 1940 roku podpisaniem porozumienia w Moskwie zakończyła się „Wojna Zimowa”. Finlandia utraciła niewielką część terytorium, natomiast Armia Czerwona blisko 400 tys. żolnierzy czyli 10-krotnie więcej niż Finowie. Zakończenie konfliktu najbardziej zadowoliło Szwecję, która z trudem odpierała żądania Anglii i Francji na przemarsz wojsk sprzymierzonych przez jej terytorium na pomoc Finlandii. Naturalnie nie chodziło o niesienie pomocy Finom, a o zajęcie szwedzkich kopalń rudy żelaza i przerwanie eksportu tego surowca do Rzeszy. O sprawę w odpowiednim momencie zadbał Hitler i w niecały miesiąc pózniej wojska Rzeszy wkroczyły do Danii i Norwegii. Nie pomogła, mocno spóźniona, interwencja w Narwiku wojsk francusko-brytyjskch, w tym także polskiej Brygady Podhalańskiej.
W dniu, w którym alianci lądowali w Narwiku, Szwedzi ogłosili mobilizację i obstawili szczelnie granicę z Norwegią. Również tego samego dnia w Berlinie rozpoczęły się rozmowy szwedzko-niemieckie. Delegacji szwedzkiej przewodził wspomniany poprzednio dowódzca szwedzkiej marynarki wojennej wiceadmirał Fabian Tamm. Wstępne rozmowy ze Szwedami przeprowadził sam Hermann Göring przyjmując delegację w swoim prywatnym letnisku zwanym Carinhall na cześć zmarłej szwedzkiej małżonki Cariny von Kantzow. Następnego dnia admirała Tamma przyjął na audiencji sam Hitler.[6]
W wyniku rozmów zawarto porozumienie, na mocy którego Szwecja zobowiązała się, w przypadku wkroczenia Anglików, do obrony kopalń znajdujących się niedaleko Narwiku – bezpośredio po drugiej stronie granicy. Jednocześnie Szwecja zapewniała tranzyt wojskom niemieckim – również do Narwiku – przez własne terytorium, naturalnie w obydwu kierunkach. Zawarte porozumienie było złamaniem przez Szwecję zasad Konwencji Haskiej o zobowiązaniach państw neutralnych.
12 czerwca 1940 roku Szwecja podpisuje nową umowę handlową z Trzecią Rzeszą. Chodzi głównie o dostawę szwedzkiej stali i łożysk. Dotychczasowa umowa przewidywała 10 milionów ton rudy rocznie. A jak miało być teraz? Upadek Francji i ewakuacja wojsk brytyjskich w Dunkierce były dla Szwecji nie tylko zapowiedzią klęski aliantów. Był znakiem, że politykę neutralności można powiesić na przysłowiowym kołku.
Nie krył więc zadowolenia z zaistniałej sytuacji sekretarz gabinetu w Departamencie Spraw Zagranicznych w Sztokholmie Erik Boheman, który specjalnie nie ukrywał własnych opinii czy pogladów – dając Wielkiej Brytanii zaledwie 20% szans na zwycięstwo z Trzecią Rzeszą.
Z chwilą wybuchu wojny przemysł i eksport szwedzki przestawił sie bardzo szybko na potrzeby zbrojeniowe Trzeciej Rzeszy. Tym sposobem – począwszy od roku 1940 – Szwecja dostarczała Niemcom 45 tysięcy ton rudy żelaza dziennie.
Aby usprawnić transport rudy, szwedzkie firmy „wypożyczyły Rzeszy” 500 specjalnych wagonów kolejowych przeznaczonych wyłącznie do transportu tego surowca. Chcąc zwiększyć eksport rudy do Rzeszy, przebudowano w tym celu port w Luleĺ, który stał się głównym portem przeładunkowym dla transportu rudy drogą morską. W tym samym czasie niemiecki przemysł zbrojeniowy rozpoczął produkcję sprzętu w oparciu o dostarczane najwyższej jakości łożyska kulkowe.
W rezultacie w szwedzkie łożyska wyposażone były niemieckie działa, czołgi, wozy pancerne, samoloty oraz łodzie podwodne. Dla zachowania tajemnicy o ilości eksportowanych do Rzeszy łożysk, przeładunków na niemieckie statki dokonywano często na otwartym morzu.
Naturalnie wszystkie te posunięcia bez cienia wątpliwości świadczyły o tym, że Szwecja od pierwszego dnia wojny systematycznie łamała status państwa neutralnego. Pragnąc jednak przynajmniej zachować pozory, szwedzki rząd od czasu do czasu oficjalnie odżegnywał się od wspólpracy z Rzeszą, starając się utrzymać w tajemnicy prawdziwy obraz prowadzonej z nią wymiany handlowej.[7]
***
15 grudnia 1940 w Berlinie odbyła sie tajna narada, w której uczestniczyły tylko trzy osoby. Gospodarzem spotkania był szef sztabu generalnego Rzeszy Franz Ritter Halder – gośćmi: fiński generał Paavo Talvela i niemiecki atache wojskowy w Sztokholmie Bruno von Uthmann.
Chodziło przede wszystkim o zorganizowanie transportu sprzętu wojskowego i rozlokowanie dywizji niemieckich na terenie Finlandii. Tym samym wstępnie ustalano rozpoczęcie i przebieg operacji „Silberfusch” (srebrny lis), której podstawowym założeniem miało być błyskawiczne zajęcie Murmańska w przyszłej wojnie z ZSRR. Porozumienie zawarto bez specjalnych oproblemów i już 3 dni póżniej tj. 18 grudnia 1940 roku Hitler podpisał dyrektywę nr 21 o ataku na ZSRR – znaną pod kryptonimem Barbarossa.
„Midsommar” – szwedzkie święto słońca i lata, porównywalne do polskiej Nocy Świętojańskiej jest obchodzone w Szwecji w ostatni piątek i sobotę czerwca, a tradycja ta sięga ponoć czasów pogańskich. Samo święto jest okazją do zabaw i czasem pretekstem do spożywania tradycyjnych potraw tj. młodych ziemniaków, śledzi i truskawek. Naturalnie nie brakuje także napojów alkoholowych. W czerwcu 1941 roku święto obchodzono również, jednak nieco skromniej, głównie ze względu na braki zaopatrzeniowe i dystrybucję artykułów pierwszej potrzeby takich jak kawa czy herbata, nie mówiąc o trudnościach w zakupie alkoholu. Jednak samo swięto właśnie tego lata przeszło do historii zupełnie z innego powodu. Bowiem dzisiaj mówi się o „midsommarkrisen”, co mozna tłumaczyć jako kryzys w środku lata lub kryzys Nocy Świętojańskiej. Trzecia Rzesza właśnie w „mittsommar” tj. 22 czerwca 1941 roku przeprowadziła dwa ataki. Pierwszy muilitarny na ZSRR, drugi dyplomatyczny na Szwecję.
Był to najzwyklejszy dyplomatyczny szantaż i wymuszenie na Szwecji zgody na tranzyt wojsk niemieckich przez jej terytorium do Finlandii. Przynajmniej dzisiaj niektórzy publicyści w ten sposób oceniają powstałą wtedy sytuację, co według mojej oceny, nie wydaje się być prawdą. Szwecja już wczesniej wielokrotnie łamała status neutralności, chociażby w trakcie walk o Narwik. Stąd ta ocena i mówienie o „kryzysie 22 czerwca 1941” wydają się mocno przesadzone. Kryzys „ w środku lata” trwał w Szwecji zaledwie jeden dzień i zgodę na żądania Berlina miał ponoć wymusić na rządzie i parlamencie, grożąc abdykacją – sam Król Gustaf V.
Na plan pierwszy wysunięto konieczność tranzytu na front rosyjsko-fiński niemieckiej dywizji pod dowództwem generała Erwina Engelbrechta. Sam generał – odznaczony przez Hitlera Rycerskim Krzyżem Żelaznym za odniesione sukcesy w czasie kampani wrześniowej, gdzie dowodził jednostkami słowacko-niemieckimi, uczestnicząc w zajmowaniu południowych rubieży Polski – zasłynął później w kampanii norweskiej. Jego dywizja znana pod nazwą Dywizjonu Engelbrecht stacjonowała niedaleko Oslo i liczyła 15 tysięcy żolnierzy, jakkolwiek według innych źródeł liczba ta sięgała prawie 18 tysięcy żołnierzy i oficerów. Operację tranzytu Dywizjonu Engelbrecht przeprowadznono sprawnie w okresie od 25 czerwca do 12 lipca 1941 r. i na przewóz takiej ilości żołnierzy i sprzętu zorganizowano w Szwecji 80 pociągów o składach towarowo-osobowych. Był to dopiero początek transportu żołnierzy niemieckich przez szwedzkie terytorium. Szwecja zawarła bowiem tajne porozumienie z Rzeszą o transporcie wojska i sprzętu drogą morską biegnącą wzdłuz szwedzkiego wybrzeża, na szwedzkich wodach terytorialnych. Transporty miały być eskortowane przez okręty szwedzkiej marynarki wojennej.
[1] Bosse Schön, Svenskarna som stred för Hitler Bokförlaget DN Sztokholm 1999, s.60
[2] http://www.christiangunther.se/pdf/tidslinje.pdf – s.11 dostęp 20 marca 2010
[3] Henrik Arnstad, Spelaren Christian Gunther, W&W, Sztokholm 2006,s.37
[4] htp://www.christiangunther.se/pdf/tidslinje.pdf s.12 – dostęp 20 marca 2010. Z końcem wojny arcybiskup miał ponoć zmienić poglądy i nawolywać kościół luterański w Niemczech i samego Hitlera do zmiany zamiarów odnośnie m.in. zagłady Żydów (przyp.aut.)
[5] Andrzej Sielski, Sprawa Wallenberga, Wydawnictwo Arcana, Kraków 2002 s.28
[6] Henrik Arnstad, Spelaren Christian Gunther, W&W Sztokholm 2006,s.82-83
[7] Andrzej Sielski, Sprawa Wallenberga, Wydawnictwo Arcana, Kraków 2002, s.28