czytelnia.mobiMobilna e‑czytelnia „e media”

Literatura zawsze pod ręką

Yanina: „Przekazuję pozdrowienia” — Subiektywna cisza


Subiektywna cisza

Gdyby rozważać przepływ czasu z perspektywy percepcji dźwięków,
należałoby powiedzieć,
że w moim życiu od dłuższego czasu panowała cisza.

 

Zwykle zaczepki i pogaduszki ucichły.
Codzienność i ciekawe zdarzenia z przeszłości przestały być odtwarzane na głos.
Zamilkł wewnętrzny monolog
o niedopasowaniu mojej osoby do stylu życia współczesnej mi epoki;
o podłości i niegodziwości społeczeństwa, w którym funkcjonuję.
Spór o to, jak się z tej niezręcznej sytuacji wyplątać,
został rozwiązany poprzez jego zaprzestanie;
poprzez moje schamienie.
Słychać było odgłosy ruchu ulicznego i fragmenty rozmów przechodniów.
Kropił deszcz.
Rynnami schodziły kawałki topniejącego śniegu.
Wiadomości dobiegające z odbiorników radiowych potwierdzały, że działo się dużo gdzieś całkiem niedaleko.
Tutaj zalegało milczenie słów i fraz we wszystkich językach.
W polu widzenia bezdźwięcznie zmieniały się obrazy.
Komentarz nie padał.
Przypominało to przeglądanie dobrze znanych, nudnych scen z byłego życia.
Nie było w czym brać udziału.
Nie było do czego wracać.
Co zachwycające kiedyś, później stało się zbyt odległe do odtworzenia;
wręcz nieprawdziwe.
Wydawało się być przejaskrawionym wycinkiem wspomnień pomimo świadomości, że pamięć zachowała zaledwie cząstkę doświadczenia. 

 

Czasem jednak minione zdarzenia powracały w pełnej skali doznań z brzmieniem niektórych melodii.

 

Należałam do pokolenia, którego Autobiografia była Perfectcyjna. Zwodziła nas przyjemność doznawania piękna. Mamiły wyobrażenia rozległych Truskawkowych Pól elastycznie wyginających się pod stopami. Widzieliśmy, jak cegły zmieniały układ w Ścianie. Zauroczeni patrzyliśmy, jak inni, bardziej odważni, bardziej dojrzali, wstępowali Schodami do Nieba. Mury runęły. Dzwony Rurowe ocalały. Naszym udziałem był dar ślepoty, niemożność dostrzegania otaczających nas ograniczeń, niezdolność wyjścia wyobraźnią poza Ziemię Nieobjętą wzrokiem, poza płot wokół własnego obejścia. Swobodne falowanie traw na Wichrowych Wzgórzach obserwowaliśmy nieufnie przez okno w pokoju. Odkrycie i Jezioro ujawniły się równocześnie, jednako przejrzyste, jednako głębokie. Jak dla każdej generacji zbyt późno?

 

Należałam do pokolenia ptaków tłukących się o okna.

Wciąż słucham ulubionych melodii z tamtych lat.
Miło mi jest spotykać ludzi, którzy zostali z nimi skojarzeni.
Nadal pojawiają się sekwencje dźwięków, jakich wcześniej nie było.
Jest jeszcze chyba kilka nieznanych mi osób o przepięknym wewnętrznym blasku.
Może to właśnie dzisiaj obca wibracja przejdzie na wskroś ciała?
Może obcy rytm narzuci za chwilę inną długość kroków?